Zaczynamy naszą akcję z magazynem SENS. Teraz co miesiąc będziecie mogli nie tylko przeczytać Maćka felieton kulinarny, ale również zobaczyć instrukcję obsługi na www.zwierciadlo.pl. Pierwsza odsłona to ciasto pomarańczowo – migdałowe, które świetnie sprawdzi się nie tylko jako drugie śniadanie, ale również na świątecznym stole… Ciasto pomarańczowo – migdałowe 100 g migdałów 200 g naturalnego tofu 100 g oleju kokosowego (może być rafinowany) 150 g mąki ryżowej skórka otarta z 1/2 pomarańczy 100 ml świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy 1 łyżeczka cynamonu 1 łyżeczka mielonego kardamonu 1/2 łyżeczki imbiru w proszku 100 g cukru Dark Muscavado (lub innego nierafinowanego) 1/2 …

Czytaj więcej

„Kochanie co dziś jemy na obiad?” – pytam Karolę. „A może ryż, grillowane tofu i sałatkę” – odpowiada ostatnio 5 dni w tygodniu. Co zrobić… Choć moje „kulinarne ego” i wizerunek wyrafinowanego kucharza, cierpią, grilluję. Prawdą jest, że sam również uwielbiam tego typu obiady. Proste, szybkie, swojskie, odżywcze, a jednocześnie zaskakująco smaczne. Jedyną dziedziną, w której mogę „poszaleć” jest przyprawienie owego tofu. Mieszanka meksykańska idealnie nadaje się do tego typu dań. Typowe dla kuchni tej części świata połączenie oregano, kminu rzymskiego i czerwonej papryki w proszku (ja podbiłem smak wędzoną papryką, co jeszcze podkręca całą mieszankę) bardzo dobrze pogłębia i …

Czytaj więcej

Przez dłuższy czas funkcjonowaliśmy bez telewizora (który się zepsuł). Ostatnio tata Karoli zrobił nam prezent. Przyznaję przyzwyczaiłem się i polubiłem życie bez telewizora. Jednak to za jego pośrednictwem zobaczyłem końcówkę świetnego dokumentu o Bhutanie. W tym maleńkim kraju koncepcję produktu krajowego brutto zastąpiono „szczęściem krajowym brutto”. To pierwsze, ze szczęściem i zdrowiem, ma niewiele wspólnego… „Prawdziwe szczęście jest wtedy, kiedy wszyscy naokoło są szczęśliwi” – mówi mały chłopiec, mieszkaniec tego kraju o jednym z najniższych współczynników PKB na świecie. Wmurowało mnie, gdy to usłyszałem… Od razu odniosłem to do siebie. Co przez wiele lat, prawie całe życie, świadczyło o moim …

Czytaj więcej

„Umysł przylega do negatywizmów” – usłyszałam ponad 6 lat temu na moich pierwszych warsztatach technik oddechowych i medytacji. Jakkolwiek nie próbowałabym polemizować z tym stwierdzeniem, jest słuszne. Szczególnie mój – „upierdliwy” i nie dający za wygraną… Nie chciałabym być źle zrozumiana. Dużo na tym blogu piszemy o nie wypieraniu uczuć. Jest jednak różnica między obserwowaniem tego co się w środku dzieje, a „płynięciem” z emocjami. Stawaniem się nimi. Gubieniem dystansu. W tym ostatnim zdarza mi się „specjalizować”. W każdej, nawet najbardziej na pozór pozytywnej sytuacji, często potrafię odnaleźć coś negatywnego. Potem tak się na ową negatywną opcję nakręcić, że zalewają …

Czytaj więcej

Przez wiele lat myślałem, że bycie ojcem, rodzicem polega na dostarczaniu dzieciom atrakcji. Wyjazdy, zabawki, gadżety, kino, pizza, działka etc. W „nudne”, tzw. dni powszednie tworzyłem plan ekscytującego weekendu lub zbliżających się wakacji. Efekt? Najczęstszym pytaniem zadawanym przez moje córki stało się: „Gdzie pojedziemy? A jak już tam będziemy to co będziemy robić? Czy będą tam jeszcze jakieś niespodzianki?”… Trudno im się dziwić. Sam je tego nauczyłem. Mało tego sam też nie wyobrażałem sobie spędzenia nawet zimowego weekendu w Warszawie. W piątek wieczorem wyjazd, niedziela w nocy powrót. Wszystko w biegu, w atmosferze ciągłego oczekiwania na to co się wydarzy. …

Czytaj więcej