„Chef’s table” – tak nazywa się seria dokumentów kulinarnych, którą zaczęliśmy oglądać. „Genialna” – to pierwsze słowo przychodzi mi głowy, gdy o niej myślę. Każdy odcinek poświęcony jest innemu szefowi kuchni. Poszczególne łączą zjawiskowe zdjęcia, focus na detale, doskonałe przepisy, składniki, filozofia i … serce. „Z wiekiem wszystko staje się prostsze. Czas spędzam wyłącznie z ludźmi, na których mam ochotę. Z osobami, którym mogę powiedzieć prawdę prosto w oczy. Nie muszę kłamać, udawać. Znikają konwenanse” – mówi Francis Mallmann, Argentyńczyk, jeden z najlepszych kucharzy na świecie. Jego kuchnia jest pierwotna, nawiązująca do korzeni. Wykorzystuje prymitywne metody obróbki termicznej. Korzysta z …

Czytaj więcej

Pierwszy raz spróbowaliśmy go na Podlasiu. Przygotowała go dla nas Dorota. Później, wielokrotnie jadłam go w ciąży. W końcu przyrządziliśmy go na Południowym Synaju. Co? Prosty, szybki i 5-składnikowy krem z marchwi. W ten weekend instrukcja obsługi kremu z pięknymi zdjęciami Jarka Tokarskiego z Dahab znalazła się na www.wyborcza.pl. Link do filmiku znajdziesz tutaj… Uwaga: kolendra ma działanie wychładzające. Marchew jest doskonałym źródłem beta-karotenów, które mają silne działanie przeciwutleniające. Pestki słonecznika są bardzo odżywcze. To dobre źródło m.in. cynku, białka i pektyn (usuwają nawet metale ciężkie z organizmu). Prosty krem z marchwi 1 kg marchewki pokrojonej w cienkie plasterki 4 …

Czytaj więcej

A w ubiegły weekend w Magazynie świątecznym (Gazeta Wyborcza) długowieczne nacje i fermentowane chapati z Doliny Hunzów – temat, który szerzej poruszamy w „Karolinie odNOWA”. W naszej nowej książce znajdziecie więcej przepisów na dania przygotowywane przez najdłużej żyjących ludzi na świecie. Fragment tekstu i przepis poniżej, a link do materiału tutaj… „Im jesteśmy starsi, w tym mniejszym stopniu nasz wygląd (i samopoczucie) determinują geny, a w większym – styl życia i dieta. „Mają dobre geny!” – powiedziałabym jeszcze kilka lat temu. Do pewnego momentu nie przywiązywałam więc zbyt dużej uwagi do zawartości talerza i trybu życia. Po 28. urodzinach zaczęłam jednak …

Czytaj więcej

Dahab, odkąd pierwszy raz pojawiłam się w Egipcie, utożsamiałam z rajem na Ziemi. Wielokrotnie, kiedy w Polsce wszystko się waliło, myślami uciekałam na Synaj. Wyobrażałam sobie jak będzie wyglądało moje życie, gdy znów zamieszkam tam na stałe. Jeszcze po naszej podróży poślubnej, wielokrotnie powtarzałam: „Wiesz czuję, że pewnego dnia kupimy tu willę i będziemy w niej spędzać tę zimną część roku…”. Maciek najczęściej tego nie komentował. Naszemu tegorocznemu wyjazdowi do mojego „raju” towarzyszyła mieszanina lęków (związanych ze zdrowiem i bezpieczeństwem Jasia) i ekscytacji. Pierwszy tydzień wydawał się być najtrudniejszym. Przygotowywanie zielonego szejka (przed zajęciami jogi) i 3 posiłków dziennie, zakupy, …

Czytaj więcej

Dzień po detoksie (relacja wkrótce na blogu) i pożegnaniu jego uczestników, wybraliśmy się na spacer z Jasiem dahabską promenadą. Po kilku godzinach marszu w słońcu, moim oczom ukazał się szyld: „Amanda – healthy food”. „Zobacz jaka marketingowa ściema” – powiedziałam do Maćka. Jankowi nudziło się już siedzenie w wózku, więc postanowiliśmy sprawdzić co „poeta miał na myśli”. Weszliśmy do środka. Wszystkie stoliki były jednak zajęte. „You can sit here” – powiedziała śliczna Rosjanka siedząca z rocznym, opalonym biegającym na golasa blondynkiem. Skorzystaliśmy z jej zaproszenia. Już po kilku minutach rozmowy zobaczyłam, że jest ona totalnym zaprzeczeniem wszystkiego co w Polsce …

Czytaj więcej