Znikam. Jestem bezsilny. Doskonale znam te uczucia. Towarzyszyły mi zarówno w pierwszej jak i drugiej ciąży mojej byłej żony. Wówczas nigdy nie zdobyłem się na odwagę, aby o nich mówić. Udawałem twardziela. Wypierałem emocje…
Kiedy Karola wymiotuje, przestaje się do mnie przytulać. Nie ma ochoty na czułości. Czuję się odtrącony. Boję się, że od tego momentu wszystko się zmieni. Jeszcze dwa miesiące temu codziennie rano jechaliśmy na sojową latte i suszone owoce. Brakuje mi tego. Teraz samo wypowiedzenie słowa: „kawa” powoduje u niej torsje. Tęsknię też za wspólnym gotowaniem, robieniem zdjęć, rozmowami o jedzeniu. Towarzyszy mi lęk, że będzie jak kiedyś. Coraz bardziej będziemy się od siebie odsuwać. Ja będę wstawał o świcie i praktykował jogę. Karola będzie spała do 9 i zacznie czytać „kolorowe gazety”. Przestaniemy ze sobą rozmawiać… „Miłość trwa do pierwszego zapłodnienia” – powtarzam sobie w głowie. Później ludzie są ze sobą bo tak trzeba. Przecież wychowują dzieci…
Jestem zadaniowy. Kiedy bliskiej mi osobie coś dolega, zaczynam szukać, węszyć, wertować. Zawsze znajduję lekarstwo. Nie tym razem. Biegam do sklepu. Przygotowuję kleiki ryżowe, kiszone kapusty, barszcze. Dodaję do wody sól kamienną, himalajską, elektrolity. Nie chcę, aby się odwodniła. Nic jednak nie działa. Nic nie pomaga. Po kolejnym kęsie pojawia się skrzywiona mina. Choć wiem, jak ona źle się czuje, staję się ofiarą. Robi mi się przykro…
„Jak Ty się czujesz? Widzę, że jesteś zmęczony. Usiądź i zjedz coś proszę. Maciek masz takie samo prawo do tego, aby czuć się źle jak ja. Mów o tym” – powiedziała mi ostatnio Karola. „Daj spokój. Czuję się świetnie. Chcę się Tobą opiekować” – już miałem jej odpowiedzieć. Wtedy zrozumiałem, że nie mogę znów popełnić tego samego błędu. „Jestem słaby. Boli mnie głowa i muszę się na trochę położyć. Coś zjem…” – w końcu przyznaję. W ten sposób zasnęliśmy wtuleni na 2 godziny. Znów poczułem tę miłość, spokój i bezpieczeństwo. Zrozumiałem, że cały czas były one na wyciągnięcie ręki. Jeśli sam nie wybuduję muru to nic się między nami nie zmieni… Dziś podaję prosty sposób, aby zmienić (podnieść) poziom żelaza w ciąży – miód pokrzywowy. Co prawda nie polecam go w trakcie mdłości/wymiotów. Dlaczego? Miód zgodnie z ajurwedą zwiększa torsje, a pokrzywa ma właściwości odwadniające… Miód stoi i czeka na Karolę. Kiedy przestanie mieć nudności, zacznę ją nim „faszerować” ;)
Uwaga: miód pokrzywowy jest szczególnie zalecany osobom chorym na anemię. Dodaje sił witalnych, wzmacnia odporność organizmu i poprawia samopoczucie. To idealny lek ogólnie regenerujący organizm dla osób chorych na nowotwory (np. po chemio- lub radioterapii). W ciągu dnia spożywamy około 3 łyżeczek miodu, między posiłkami.
Ponad to sama pokrzywa ułatwia przyswajanie substancji odżywczych przez organizm. Dostarcza również witaminy z grupy B oraz poprawia przemianę materii.
Miód pokrzywowy
400 g miodu pszczelego (najlepiej gryczanego)
1/2 szklanki zmielonych, suszonych liści pokrzywy
Liście pokrzywy mielemy w młynku do kawy na jednolity proszek. Mieszamy z miodem (najłatwiej z płynnym). Odstawiamy na 10 dni. Przechowujemy w chłodnym i ciemnym miejscu.
Dziękuję za tą szczerośc! Te same obawy ma mój mąż. Jego strach ma tylko „wielkie oczy”, o czym staram się go przekonywac. Tutaj nie ma reguły powtarzam. I jestem bezsilna. Dlatego nie mamy wspólnych dzieci. On nie chce wyjśc ze strefy komfortu i podejmowac prób zwalczenia tego lęku w sobie. Ja mam to zrozumiec. Jesteś wspaniały dla Karoli i miło o tym czytac. A za przepis na anemię z serca dziękuję. I trzymam mocno za Was kciuki!
Szczerość nie jest łatwa, ani w związku, ani na blogu. Kiedy czytam takie komentarze, jeszcze mocniej czuję, że i w jednym i w drugim wypadku się opłaca :)
Cudownie sie Was czyta, mi na mdlosci „pomagaly” jablka- wlasciwie tylko to tolerowalam w pierwszym trymestrze, przeszly po 13 tygodniu , czego i Karolinie zycze, pozdrawiam
Piekne przemyslenia Macku.Chyba najtrudniej jest zdobyc sie na szczerosc przed samym soba. Lek przed odrzuceniem jest normalna reakcja kazdego z nas na nowe wprowadzajace duze zmiany sytuacje, zwlaszcza jesli poprzednie scenariusze pozostawiaja w nas bol lub lek. Probowales Jogi Nidry? Mysle ze zarowno Karolinie jak i Tobie bardzo pomoglaby w tej sytauacji. Pomaga nawiazac wiez z nienarodzonym dzidziusiem jak rowniez prace nad negatywnymi utartymi schematami ktore czesto zakorzeniaja sie w podswiadomosci niepostrzezenie. Polecam
:)
Mdłości miną… a miłość zostanie, jeszcze silniejsza niż przed ciążą:) Czego Wam obojgu z całego serca życzę.
Gratulacje! :-)
skoro miłość trwa do pierwszego zapłodnienia, a potem to już tylko dla dziecka, to skąd to drugie zapłodnienie…???
Nie zawsze się tak dzieje oczywiście, ale w moim przypadku, tak jak wspominałem wypierałem emocje. Nie dopuszczałem, że coś w moim związku jest nie tak i nie potrafiłem o tym rozmawiać… Myślałem, że drugie dziecko scementuje mój związek. Tak jak myśli wiele par…
No tak, życie w parze jest trudne. Podobno… Sama nie wiem, bo nie założyłam rodziny. Skończyłam 40 lat i żałuję, że nie mam dzieci, ani ukochanego człowieka przy sobie. Idealizm mi się nie odpłacił…
Życzę szczęścia!
Nie zawsze jest trudno. Jestem wdzięczny za doświadczenia z poprzedniego związku bo doprowadziły mnie do momentu, w którym jestem teraz :) Ta druga osoba jest dla nas doskonałym lustrem. Jeżeli w związku jest miłość, szczerość i pokora to jest duża szansa na sukces…
bardzo fajny wpis. poruszył mnie.
doceniam szczerość i odwagę pisania o trudnych sprawach osobistych, intymnych właściwie – szczególnie na tę drugą trudno się zdobyć publicznie. ja mam problem z autocenzurą. ale walczę ;)
cieszę się Waszym szczęściem
pozdrawiam serdecznie i obojgu życzę powodzenia :)
Dziękujemy. Rzeczywiście nie jest łatwo pisać o sprawach osobistych, ale kiedy stoi za tym głębszy cel, kiedy czujemy, że to co przerobiliśmy/przerabiamy może komuś pomóc – piszemy i będziemy nadal pisać :)
Jestem pod wrażeniem historii Waszej miłości i tego, jak o niej opowiadacie. Oby więcej takich świadomie żyjących, rozumiejących swoje wnętrze ludzi. W świadomości siła. I dobro! Pozdrawiam :)
Dziękujemy :) Im więcej świadomie żyjących ludzi tym piękniejszy będzie ten świat :)
Tak bardzo chciałabym wiedzieć, że nawet jeśli mężczyzna nie werbalizuje swoich lęków, to przynajmniej o nich pisze. Jesteście bardzo trudnym sprzymierzeńcem dla nas, Maćku. To bardzo ważne, że Cię dziś przeczytałam. Dziękuję :)