Kobiety, które kochają za bardzo…

… lub takie, które za bardzo nie kochają siebie. Dziś w weekend.gazeta.pl materiał Karoli o relacji córka – ojciec i zaburzonych wzorcach seksualności. Temat trudny, ale ważny. Zapraszamy do lektury :)
Poniżej fragment reportażu i link do całości…

– Czy kochając się z mężczyzną patrzysz mu w oczy? – zapytała terapeutka. Przez głowę przemknęło mi 21 mężczyzn, z którymi uprawiałam seks. Pamiętam, jakie mieli dłonie, stopy, kolor włosów. Pamiętam pozycje, w jakich to robiliśmy. Pamiętam nawet zapach ich skóry. Nie jestem sobie w stanie jednak przypomnieć, abym któremuś z nich choć na moment w trakcie spojrzała w oczy. – Nie… – odpowiedziałam.

– Jakie jest twoje pierwsze świadome wspomnienie seksualne? – dopytywała. Na tym etapie w każdym innym przypadku wstałabym, uregulowała rachunek za spotkanie i wyszła. Fakt, że moim pierwszym świadomym „wspomnieniem seksualnym” była utrata dziewictwa na tyłach fiata uno zadecydował o tym, iż zostałam. – Nie pamiętam – skłamałam.

„(…) – Zamknij na moment oczy. Postaw przed sobą tatę. Czy czujesz się bezpiecznie? – kontynuowała bezczelnie. Zamknęłam. Niechętnie. Przez umysł klatkami przewinęła się pewna scena. Jesteśmy na meczu koszykówki. Wracam z toalety. Uśmiechnięta zmierzam w kierunku taty, który siedzi z kolegą w pierwszym rzędzie. – Stary, ale d**a . Młoda, ale chyba już pełnoletnia – słyszę, kiedy zbliżam się na odległość kilku metrów. – Uderzy go w twarz albo każe przeprosić – myślę. Tata wstaje, przedstawia nas i zażenowany prawie wybiega do toalety. Przez całą drogę powrotną nie odzywamy się do siebie. Coś się zmienia. – Nie – odpowiedziałam.

– Na dziś już wystarczy. Chciałabym jednak, abyś w najbliższym czasie przeczytała książkę „Kobiety, które kochają za bardzo”. Autorką jest amerykańska terapeutka Robin Norwood. Możemy się tak umówić? – spytała terapeutka na zakończenie. Przytaknęłam, choć wcale nie byłam przekonana. W tamtym momencie nie wiedziałam, czy jeszcze kiedyś się zobaczymy. Wróciłam do domu. Weszłam pod koc. Postanowiłam przez kilka najbliższych dni spod niego nie wychodzić (…)”

Cały materiał znajdziesz tutaj.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × 4 =