„Na szczęście” – przewodnik po świadomym życiu na cały rok…

Kochani już dziś premiera naszej pierwszej, niekulinarnej pozycji – „Na szczęście”. Ten przewodnik po świadomym życiu na cały rok to 12 tematycznych miesięcy, prostych technik oddechowych, medytacji, wskazówek i porad. To przede wszystkim nasze doświadczenia i sposoby, aby żyć bardziej świadomie (czytaj szczęśliwie). Korzystamy zarówno z wszystkiego czego doświadczamy, jak i z porad światowej sławy specjalistów (jak Alexander Lowen czy Robert Svodoba) i naszych rodzimych, zaprzyjaźnionych terapeutów (jak np. Monika Dębicka, ekspertka w dziedzinie komunikacji międzyludzkiej). Zapraszamy do księgarni i lektury, a jej przedsmak poniżej…

(…) Koniec sierpnia, o poranku robi się już chłodno. Zmarźnięta wchodzę do sklepu. Biorę rolkę ręczników papierowych i opakowanie chusteczek higienicznych. Ubieram kurtkę. „Czy ktoś jeszcze zgłosi się na warsztaty? Grupa mogłaby być o 1 – 2 osoby większa… Dlaczego wciąż nie odezwali się potencjalni kupcy mieszkania. Pewnie go nie wezmą…” – zaczynam czwartkową, wewnętrzną sesję narzekania. Drzwi otwierają się i do sklepu wchodzi dostawca soków. „Dzień dobry śliczne Panie. Następnym razem przywiozę wam ulubione zupki…” – uśmiecha się od ucha do ucha, a roześmiane twarze ekspedientek rozjaśniają się jeszcze bardziej. 
„Oj tak przywieź, przywieź” – zaczynają chichotać. 
„Będziesz jutro rano?” – dopytuje dostawca.
„Nie dzisiaj wieczorem mam nockę w drugim sklepie. Jutro będę na drugą zmianę” – odpowiada widocznie zmęczona, ale zadowolona ekspedientka. Do sklepu wpadają ostatnie promienie letniego słońca. Robi mi się ciepło i … głupio. Uświadamiam sobie swój brak wdzięczności. Ja, szczęśliwie zamężna, spełniona zawodowo i żyjąca w zgodzie ze sobą freelancerka, stoję w ten piękny, słoneczny dzień w sklepie i narzekam. Obok mnie stoi młoda, śliczna, tryskająca entuzjazmem, pracująca na dwie zmiany i zarywająca noce ekspedientka. „Mogłabyś się od niej uczyć” – mówię sama do siebie. Chwilę później uświadamiam sobie, że nic nie dzieje się przypadkiem. Przypominam sobie czym jest szczęście. Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.  
Każdy z nas chce być przecież szczęśliwy. Bez względu na pochodzenie, zajmowaną pozycję, wiek, płeć czy wykształcenie. Banał? Ale jakże prawdziwy. Tak niewiele osób zadaje sobie jednak to kluczowe pytanie: Czym (naprawdę) jest szczęście? Ja z Maćkiem przez wiele lat myliliśmy je, podobnie jak mnóstwo otaczających nas osób, z ekscytacją, wyrzutem adrenaliny i z … lękiem. Ten moment wszechogarniającego podniecenia, dreszczy, ściśniętego żołądka, przyśpieszonego bicia serca, braku apetytu, bezsenności, nieumiejętności skupienia uwagi… Właśnie ten moment nazywaliśmy szczęściem. Podobnie jak mojemu mężowi wydawało mi się, że mogę je znaleźć, doścignąć i zdobyć na zewnątrz. Byłam przekonana, że odnajdę je w czymś tak zmiennym i ulotnym jak praca, uznanie, chwilowe zauroczenie czy czyjeś opinie. Żyłam więc w pogoni za szczęściem. Bardzo dobrze pamiętam tamto zimowe popołudnie, spędzone (trochę wbrew swojej woli) na pewnej sali gimnastycznej. Rozpoczynały się warsztaty medytacji i technik oddechowych. Przypominam sobie, że dość niechętnie zamknęłam oczy. Po kilku dynamicznych, szybkich oddechach przeplatanych serią wolnych i długich wdechów oraz wydechów, odpłynęłam. Na moment straciłam kontakt z rzeczywistością. Nie zrozumcie mnie źle. Cały czas byłam tam, siedziałam, nie zemdlałam, oddychałam, ni stąd ni zowąd… poczułam błogość i spokój. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Nie wiem ile trwała ta chwila. Jednego jestem jednak pewna. Właśnie tam, wtedy, trochę „wbrew własnej woli”… poczułam szczęście. Coś się we mnie zmieniło. Zrozumiałam, że to co tak usilnie próbowałam dogonić i znaleźć na zewnątrz, cały czas było bliżej niż myślałam. Znajdowało się w samym środku. Zlokalizowane było… we mnie. Moje szczęście. Na szczęście na wspomnianych warsztatach zapoznano mnie również ze świadomym oddechem, medytacją i czymś co było dla mnie wtedy kompletną abstrakcją – akceptacją siebie. Od tamtego dnia minęło ponad 5 lat. W ich trakcie sama zostałam nauczycielem medytacji i technik oddechowych. W moim życiu na stałe zagościła ajurweda (najstarsza nauka o zdrowiu). W końcu poznałam Maćka, kucharza, pasjonującego się dietetyką, jogą i medycyną wschodu. Połączyliśmy siły. Podjęliśmy decyzję. Wspólnie rozpoczęliśmy naszą wyprawę… po szczęście. Naszą podróż wgłąb siebie. Dziś prowadzimy warsztaty łączące medytację, techniki oddechowe, psychodietetykę i wykłady o zdrowym stylu życia z gotowaniem intuicyjnym. Dzielimy się tym co na co dzień przybliża nas do siebie (samych). Tym co pomaga nam być w chwili obecnej. Zrozumieliśmy, że tylko tu i teraz możemy poczuć szczęście. A teraz „Na szczęście…” najistotniejsze elementy wiedzy, którą przez ostatnie lata zdobyliśmy przekazujemy w tym przewodniku. (…)

2 komentarzy

  1. Kochani! Błagam zmieńcie 'na prawdę’ na 'naprawdę’, a jeśli to zabieg stylistyczny, którego nie ogarniam, to wytłumaczcie mi go proszę, bo zęby mnie bolą…. A może to analogia do tytułu?.. hm.
    A książkę kupię na pewno ?

  2. Już zmieniam <3 Dlatego tak uwielbiam korektę w redakcjach i w Wydawnictwie, bo pisownia nigdy nie była moją mocną stroną, a jestem po dziennikarstwie ;) buziaki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzynaście − osiem =