Wybaczanie dla początkujących

Od kilku tygodni często śnią mi się „duchy z przeszłości”. Eks partnerzy, dawno nie widziani znajomi, miejsca, które na stałe zapisały się w mojej pamięci. Co łączy wszystkie te sny? Poczucie winy. Budzę się rano smutna. Zazwyczaj kilka minut zajmuje mi znalezienie powodu owego smutku. Zdrady, kłamstwa, autodestrukcja (alkohol, narkotyki), brak poczucia własnej wartości powodują, że po latach wciąż czuję się winna. W sobotę w Gazecie Wyborczej przeczytałam „Kołakowskiego dla początkujących”. Moją uwagę przykuło „Wybaczanie”. „W rzeczywistości, jeśli na serio bierzemy Chrystusowe przykazania – mamy przecież do 77 razy, praktycznie bez końca przebaczać, a tym bardziej jeśli krzywdziciel żałuje swego uczynku – to jest jasne, że one odnoszą się nie po prostu do zaniechania pomsty, ale do przebaczania jako naszego własnego, duchowego stanu (…) Z pewnością nie możemy wybaczać w cudzym imieniu, to znaczy nie mamy prawa po prostu oświadczyć, że przestępcom, mordercom, oprawcom wybaczone są zbrodnie, które na innych ludziach, nie żyjących już popełnili (…)” (Leszek Kołakowski, „O wybaczaniu”). Nie sposób się z przedmówcą nie zgodzić. Jest tylko jedna ważna kwestia, o której wielki, polski filozof nie wspomniał – wybaczenie samemu sobie. Bo czy można komuś na prawdę wybaczyć do momentu do którego sami nie uwolnimy się od poczucia winy? Jak tego dokonać? U mnie zadziałała retrospekcja. Spojrzałam w przeszłość i zobaczyłam jaka nauka kryła się za każdą destrukcyjną przygodą. Zrozumiałam, że dziś nie mogłabym z czystym sumieniem usiąść i dokonać większości wpisów na blogu czy napisać „Karoliny na detoksie” gdyby nie „grzechy przeszłości”. Jestem kim jestem i tu gdzie jestem dzięki tym lekcjom. Były nieodzowne i potrzebne. Wszystkie razem i każda z osobna. To co bardzo wspomaga mój proces wybaczania sobie (a w dalszej kolejności innym) – czyli proces odzyskiwania wolności – to cudowna, prastara technika ho’oponopono. Na czym polega? Siadam wygodnie i zamykam oczy. Wyobrażam sobie osobę, której nie potrafię przebaczyć. Patrzę na nią i powtarzam: „Przepraszam, wybacz mi, dziękuję, kocham Cię”. Wielokrotnie, do skutku, aż poczuję ulgę. Bo ostatecznie w wybaczeniu największym benificjentem jesteśmy my sami… Maciek na osłodę tego trudnego procesu przygotował mi appam – ryżowo – kokosowe naleśniki z powidłami śliwkowymi. Połączenie lekko kwaśnych śliwek smażonych z dodatkiem oleju kokosowego z lekko słodkimi naleśnikami nie tylko smakowało wybornie, ale pomogło zredukować mdłości :)

Uwaga: zgodnie z tym co pisze Pitchford w „Odżywianiu dla zdrowia” jedną z przyczyn mdłości w trakcie ciąży może być tzw. nadmiar w wątrobie i gorąco (kierując się medycyną chińską). Wszystkie produkty, które mają właściwości delikatnie wychładzające pomagają na tę przypadłość. Zaliczają się do nich między innymi śliwki. Gotowane śliwki są również tradycyjnym środkiem na zaparcia (szczególnie te wynikające z choroby wątroby i cukrzycy). Z kolei te suszone zawierają więcej żelaza niż szpinak dzięki czemu wzmacniają krew! W naturalny sposób obniżają również poziom złego cholesterolu.

Appam z powidłami śliwkowymi
appam:
szklanka mąki ryżowej
pół szklanki wiórków kokosowych
2 szklanki wody
łyżka słodu ryżowego lub syropu z agawy
płaska łyżeczka soli kamiennej lub morskiej
powidła śliwkowe:
3 łyżki oleju kokosowego
3/4 kg śliwek (najlepiej mieszanych większych i węgierek)
słód ryżowy lub syrop z agawy do smaku (opcjonalnie)

Mąkę i wiórki mieszamy z przegotowaną, letnią wodą i odstawiamy na noc w ciepłe miejsce aby ciasto delikatnie sfermentowało. Następnego dnia powinno lekko zgęstnieć. Na powierzchni powinny się również pokazać bąbelki fermentacji. Dodajemy sól, syrop i miksujemy ręcznym blenderem. Tradycyjnie appam wykonuje się na małych wokach. Można użyć też małej patelni z rantem. Porcję ciasta wylewamy na środek naczynia (nasmarowanej olejem, rozgrzanej patelni) chochelką i okrągłym ruchem rozprowadzamy je tak aby powstał naleśnik (na rantach chrupiący i cienki, a w środku grubszy i lekko kleisty). Przykrywamy pokrywką i pieczemy około 2 -3 minut na średnim gazie. Podajemy z powidłami śliwkowymi. Tradycyjnie w Kerali, skąd pochodzą, appam podaje się na śniadanie z dodatkiem warzywnego curry lub słodzonego mleka kokosowego z kardamonem.
Powidła śliwkowe: śliwki pozbawione pestek obsmażamy na patelni z olejem kokosowym i opcjonalnie z dodatkiem syropu.

Uwaga: jeśli na zewnątrz jest chłodno proces fermentacji możemy przyspieszyć. Wkładamy ciasto do piekarnika rozgrzanego do 50 st. bez termoobiegu na 3 – 4 godziny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

piętnaście − 1 =