To już drugie urodziny z rzędu, które spędzałam na słonecznym Synaju. W zeszłym roku w nieco innym „zestawieniu” – z tatą i Maćkiem, na dodatek głównie pod wodą. W tym roku obudził mnie zapach kawy z kardamonem o 7 rano i głos 3-letniego Julka: „Ciocia Kalolyna ma dziś urodziny”. Po czym zabrzmiało huczne „Sto lat” i rozpoczęliśmy uroczyste śniadanie – niespodziankę – zaplanowane i przygotowane przez naszych przyjaciół. Mój mąż również przyrządził dla mnie prezent – surowe ciasto z musem z mango i nasionami chia. Po te ostatnie musiał pędzić przez całe Dahab na rozwalonym rowerze… A efekt? Zobaczcie sami. …