(…) „Kochani uda Wam się przygotować lunche w 15 minut?” – zapytała nas Magda, nasz wydawca nim przystąpiliśmy do pracy nad książką. „15 minut?! Nie…” – odpowiedziałem przerażony. Ustaliliśmy maksymalny czas na pół godziny (maksymalnie 35 minut). Kiedy wróciłem do domu, zacząłem mieć wątpliwości. Pojawił się niepokój. „Karola próbuję wymyślić jakieś dania w 30 minut i dosłownie nic nie przychodzi mi do głowy!” – powiedziałem przejęty. Następnego dnia kiedy przystąpiliśmy do pracy, coś się odblokowało. „Karola zróbmy ‚tuna’ pasta z selerem i pyzy jaglane ze skwarkami z tofu, dal z dynią. Mam jeszcze pomysł na…” – mówiłem tak szybko, że …