„Maciuś zobaczymy odcinek „Chef’s table”? Jest nowy sezon…” – pytam co kilka miesięcy mojego męża. „Nie chce mi się. Wolę poczytać moje pisma poświęcone alchemii…” – odpowiada na wstępie znudzony. „Szkoda… Wiesz, że mogą nam się przydać w pracy…” – nie daję za wygraną. Po kilku dniach Maciek się „łamie”. Już po chwili widzę grymas zadowolenia na jego twarzy, który po kilkunastu minutach zmienia się w zachwyt. Oboje mamy „gęsią skórkę” na całym ciele. Ja na większości odcinków płaczę. „Jak można wzruszać się oglądając dokumenty kulinarne?!” – część z Was pewnie pomyśli. Będziecie mieli rację, ale… W życiu najczęściej pojawia …