„Spadam. Rozpościeram nogi i ręce. Wiem, że nic nie można już zrobić. Nie uratuję się” – ten koszmar prześladował mnie w dzieciństwie. Najczęściej wybudzałam się leżąc obok łóżka na jego skraju. Zlana potem. Wyczerpana. Bezsilna… Uczucie „spadania” towarzyszyło mi przez ostatnie tygodnie. Napar z pokrzywy, mięty i melisy, gotowana woda ze szczyptą kuminu, jabłka z cynamonem, woda z imbirem, olejek miętowy i eukaliptusowy – nic nie pomagało. Dystans między łóżkiem i toaletą „wydłużał się” wprost proporcjonalnie do obniżającego się poziomu energii. W piątek rano obudziła mnie biegunka. Dołączyła do 4 – 6 wymiotów dziennie, czyniąc ryzyko odwodnienia bardziej realnym niż …