Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej, więc wyruszyliśmy w naszą „swojską” podróż. Przystanek pierwszy – Bieszczady. Oboje liczyliśmy, że szybko uda nam się zebrać regionalne przepisy. Jesteśmy już tutaj drugi dzień i poza wcześniej odkrytymi fuczkami (plackami z kiszonej kapusty), wciąż nie poznaliśmy lokalnej kuchni. Z opowiadań wiemy, że w tych rejonach mieszkała mniejszość bojkowska i łemkowska…