Model kręgu wpływów i stir – fry indochinese…

Spokojny sobotni wieczór, który spędzamy z Karolką i Jagodą (alias Jadźką), córkami Maćka. Jadzia bawi się z Jasiem w pokoju, ja z Maćkiem po całym dniu włączamy sobie odcinek serialu na Netflixie. Nagle w domu rozchodzą się dźwięki przypominające trzęsienie ziemi. Karolka wybiega przerażona z łazienki. „Tato, ciociu, coś stało się z pralką…” – krzyczy. Maciek biegnie zobaczyć co się stało. „Karola, znowu… Ile razy mówiłem Ci, że jeśli wkładasz pościel do prania to powinnaś zamknąć poszwy i zwinąć je. W przeciwnym razie wszystkie mniejsze rzeczy w nią wchodzą. Możesz w ten sposób zepsuć pralkę. Gdybyś zaczęła kontrolować w swoim życiu te rzeczy na które masz wpływ, a nie te, które są poza Twoim zasięgiem jak np. wynik sprzedaży książki na Empiku, to żyło by nam się wszystkim lepiej…” – mówi niezadowolony. Z każdym kolejnym jego słowem robi mi się coraz bardziej głupio. Kolejną godzinę spędzamy wsłuchując się w dramatyczne odgłosy dochodzące z łazienki. Głosy potrzebne, bo uświadamiające mi w wyraźny sposób, w co powinnam angażować swoją energię, a co odpuścić.
Gdy słuchałam tej prawie rozpadającej się pralki przypomniał mi się wywiad, który zrobiłam kilka lat temu z Ewą Kastory, założycielką Szkoły Negocjacji.  Opowiedziała mi w nim m.in. o tzw. „modelu kręgu wpływów”. Co zakłada? Na kartce papieru narysujmy teraz trzy okręgi. Największy, w nim mniejszy i ostatni najmniejszy. Pierwszy krąg to sprawy ważne (np. zaćmienie słońca), ale takie, które nas nie interesują i na które nie mamy wpływu. Średni krąg to sprawy ważne, które nas interesują, ale wciąż nie mamy na nie wpływu. Do tego kręgu zaliczamy np. podwyżkę cen masła. Trzeci krąg to sprawy ważne, ale na które mamy wpływ. Teraz zastanówmy się gdzie najczęściej jest nasza uwaga? Najprawdopodobniej, jak większości społeczeństwa, na drugim kręgu. „Dobrze” jest przecież „trochę” ponarzekać. Przerzucać odpowiedzialność za własne nieszczęście na rząd i polityków. Narzekając tym samym obniżać swój poziom energii. Wpadać w jeszcze gorszy nastrój. A przecież można inaczej. Dopiero zacząłeś pracę w firmie i zajmujesz niskie stanowisko? Przyłóż się do swoich obowiązków, pokaż szefowi, że warto w ciebie zainwestować. Kto wie, może za rok czeka cię awans i podwyżka. Za kilka lat możesz być już szefem działu. Wówczas wysokie ceny masła nie będą dla ciebie problemem! Tę analogię z masłem możemy oczywiście przełożyć na dowolną dziedzinę w naszym życiu np. na odżywianie. Zamiast narzekać, że ciągle nie mamy energii i z zazdrością patrzeć na tryskające nią koleżanki z pracy, weźmy odpowiedzialność za swoje samopoczucie. Przygotujmy z miłością odżywczy, rozgrzewający i poprawiający nastrój posiłek np. stir – fry indochinese z kaszy gryczanej. Łączy ze sobą pozornie tylko odległe kultury i tradycje. Nasza swojska niepalona kasza gryczana i ogórki kiszone „spotykają się w nim” z chińskim anyżem gwiaździstym, sosem sojowym i indyjską masalą…

ps. Więcej o modelu kręgu wpływów przeczytasz w „Na szczęście”, naszym najnowszym przewodniku po świadomym życiu.

porcja dla 2 osób, trudność: łatwe, czas przygotowania: 30 – 40 minut
Stir – fry indochinese

100 g kaszy gryczanej niepalonej (najlepiej ekologicznej)
około 200 ml wody
1/3 łyżeczki nierafinowanej soli
2 – 3 łyżki oleju ryżowego
2 gwiazdki anyżu gwiaździstego
2 drobno poszatkowane ząbki czosnku
3 łyżeczki obranego i drobno poszatkowanego imbiru
100 g marchewki pokrojonej w grubsze plasterki
100 g pokrojonych w plasterki gałązek selera naciowego
100 g pora pokrojonego w plasterki
150 g średnich pieczarek pokrojonych w ćwiartki
1 łyżka oleju z prażonych ziaren sezamu
1 płaska łyżeczka dobrej jakości mieszanki curry w proszku (bez szkodliwych dodatków m.in. glutaminianu sodu)
50 g kiełków na patelnię
3 łyżki dobrej jakości sosu sojowego (najlepiej tamari; bez syntetycznego glutaminianu sodu)
100 g (2 – 3 średniej wielkości) dobrej jakości ogórka kiszonego pokrojonego w plasterki
1 łyżeczka syropu klonowego lub słodu ryżowego
sok z limonki do smaku
poszatkowana natka pietruszki
poszatkowana dymka

Kaszę z wodą i solą doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy ogień do minimum i gotujemy pod przykryciem, aż kasza wchłonie cały płyn, a ziarenka staną się miękkie. W woku na mocno rozgrzanym oleju ryżowym podsmażamy gwiazdki anyżu, aż wydobędzie się aromat. Dodajemy poszatkowany czosnek i imbir. Podsmażamy na złoty kolor. Uważamy, aby ich nie przypalić. Dodajemy marchewkę. Podsmażamy przez około 1 minutę. Dodajemy seler naciowy i podsmażamy około 1 minuty. Dodajemy pora i pieczarki. Podsmażamy kolejne 1,5 minuty. Dodajemy olej sezamowy, mieszankę curry i kiełki na patelnię. Podsmażamy jeszcze około 30 s i dodajemy sos sojowy oraz ogórek kiszony. Dodajemy ugotowaną kaszę gryczaną i wybraną substancję słodzącą. Delikatnie mieszamy. Doprawiamy sokiem z limonki do smaku. Zdejmujemy z gazu. Na zakończenie dodajemy poszatkowaną natkę pietruszki i dymkę.

2 komentarzy

  1. Ale to nie wina Karoli tylko pralki…nigdy mi sie nie zdarzylo aby zawijac i zamykac poszwy i ani razu mi sie pralka z tego powodu nie popsula:-) Karola nie daj sie! :-) stare zgredy juz zapomnialy jak to jest byc dzieckiem:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

8 − pięć =