Kolejnym punktem na naszej kulinarnej mapie jest Podlasie. Dla mnie to jeden z najbardziej magicznych terenów Polski. Pierwszy raz przyjechałam do Czeremchy 3 lata temu. Gotowałam na kursie medytacji i technik oddechowych przygotowywanym przez Dorotę i Roberta. Mieszkałam w ich ekologicznym, drewnianym domu w samym środku Puszczy Białowieskiej. Pamiętam pierwsze śniadanie…

Czytaj więcej

Dotarliśmy do korzeni. W Ropkach, w sercu ziemi łemkowskiej, znajduje się gospodarstwo agroturystyczne Swystowy Sad (link tutaj). Prowadzi go wraz z mężem Grażyna, która całe dzieciństwo spędziła w Beskidzie Niskim. Dzięki ich sercu włożonemu w to miejsce w końcu zrozumiałem jak ważne w życiu każdego człowieka są korzenie. Zawsze byłem kosmopolitycznym typem. Nie przywiązywałem specjalnej uwagi do tradycji czy mojego pochodzenia. Przekładało się to również na moje gotowania…

Czytaj więcej

Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej, więc wyruszyliśmy w naszą „swojską” podróż. Przystanek pierwszy – Bieszczady. Oboje liczyliśmy, że szybko uda nam się zebrać regionalne przepisy. Jesteśmy już tutaj drugi dzień i poza wcześniej odkrytymi fuczkami (plackami z kiszonej kapusty), wciąż nie poznaliśmy lokalnej kuchni. Z opowiadań wiemy, że w tych rejonach mieszkała mniejszość bojkowska i łemkowska…

Czytaj więcej

Kilka dni temu jakaś kobieta, pierwszy raz odkąd założyliśmy MEDYtuJEMY, napisała pełne nienawiści komentarze. Nazwała mnie: „prostą babą”, która siedzi w domu i ćwiczy jogę. Muszę przyznać, że uderzyła w najczulszy punkt. Zawsze chciałem być „prawdziwym facetem”. Tym silnym, nieustępliwym, niezależnym, jeżdżącym dobrą furą i mającym grubo wypchany portfel. Blacharskie? No może trochę, ale marzeń się nie wybiera ;) Zabolały mnie te komentarze. Pojawił się lęk. Strach, że ktoś zobaczył moją słabość. Po nim przyszła nienawiść. Jeszcze wyraźniej zobaczyłem, że te uczucia zawsze chodzą parami. Nienawiść przykrywa lęk. Daje nam pozorną siłę (bo tak naprawdę nam ją odbiera) do działania. …

Czytaj więcej

Czerstwa bułka, paluszki solone, kasza manna na mleku sojowym czy croissant z frangipan’em (masą migdałową) – tak jeszcze przed kilkoma dniami wyglądało menu Karoli. Po roku niejedzenia, w chwili najgorszego samopoczucia dosłownie rzuciła się na gluten. Byłem przerażony. Doszedłem jednak do wniosku, że powinna słuchać się swojej intuicji. Kiedy do wymiotów doszła ostra biegunka pojechaliśmy do lekarza. W międzyczasie zadzwonił do mnie przejęty Bartek, mój brat: „Maćko, a może to przez gluten Karola ma biegunkę? Wiesz tyle czasu go nie jadła…” – spekulował. Odrzuciłem jego sugestię podsumowując, że powinna się słuchać siebie. „Co Pani je?” – usłyszałem pytanie w gabinecie. …

Czytaj więcej