Z tym przepisem związana jest pewna historia. Kilka dni przed wyjazdem siedzieliśmy w naszym ogrodzie zastanawiając się co ze sobą począć? Byliśmy zmęczeni po aktywnym tygodniu nurkowania, ale przecież wciąż na wakacjach… W końcu na urlopie trzeba coś robić! Wyszliśmy do sklepu. Maciek w końcu zostawił aparat w domu – ku mojemu wielkiemu zadowoleniu. Przeszliśmy zaledwie kilka metrów, kiedy w powietrzu poczułam dobrze znany zapach…

Czytaj więcej

Karola wielokrotnie opowiadała mi o tym sosie, ale nie potrafiłem odtworzyć go w domu. W Dahab po zakupie książki „My egyptian grandmother’s kitchen” w końcu się udało. Tahina sama w sobie jest lekko gorzkawa. Przygotowana jest z sezamu, który zawiera bardzo dużo wapnia i hamuje przyswajanie cholesterolu z pożywienia! Po rozrobieniu z wodą i sokiem z cytryny/limonki (używają jej miejscowi) robi się cudownie kremowa…

Czytaj więcej

Pierwszy tydzień spędziliśmy pod wodą i na pustyni. Jedliśmy głównie w restauracjach i ulicznych barach. Było smacznie, ale dla mnie trochę monotonnie. Stęskniłam się za gotowaniem Maćka. Nie tylko ja… Tata, który spędzał z nami pierwsze 7 dni wakacji, liczył, na domowe śniadanka i kolacje. Niestety się przeliczył. Kiedy wyjechał (w tym miejscu z góry przepraszamy tatę ;) mój mąż w końcu zaczął gotować. Zaczął przez „Z”! Na początek przygotował moją ukochaną egipską potrawę (a właściwie dip) moussakę. Prócz bakłażana i pomidorów, niczym nie przypomina greckiej z dużą ilością sera i beszamelu. Najlepszą jadłam w Kairze. Przygotowaną przez mamę Ahmeda, …

Czytaj więcej