Branie kontra dawanie, czyli jak dostaliśmy masło sklarowane ;)

„Traktujemy życie, relacje, nawet miłość jak biznes. Dlaczego? Bo żyjemy w świecie nastawionym na branie, a nie dawanie – dzielenie się” – usłyszałam ostatnio na pewnym wykładzie. Zaczęłam się zastanawiać jak to ze mną jest? Na początku oczywiście pojawił się sprzeciw. „Wiadomo, że dawanie. Najważniejsze jest dla Ciebie to, aby się dzielić” – zaczęłam się sama przed sobą tłumaczyć. Jest w tym stwierdzeniu pewnie jakaś cząstka prawdy. Prawdą jest też to, że często nim przystąpię do jakiegokolwiek działania (świadomie lub całkiem nieświadomie)  zaczynam dokonywać bilansu zysków i strat. Dotyczy to nie tylko korzyści rozumianych dosłownie – tych materialnych. Również tych do których dużo ciężej się przyznać – wizerunkowych. Robię coś dobrego, a w środku oczekuję wdzięczności, szacunku, akceptacji. Marzę o tym, aby ktoś przyszedł. Poklepał mnie po plecach i w poetycki sposób lub zupełnie bezpośrednio, bez ogródek powiedział jaka jestem wspaniała. Kiedy słyszę te pochlebstwa, widzę ten błysk, zachwyt w oku – rosnę. A gdy już tak porządnie urosną, wówczas zupełnie niespodziewany pojawia się negatywny komentarz. Umysł zaczepia się na nim. Doszukuje przyczyny. Analizuje wszystkie „za i przeciw”. A ja spadam. Dosłownie kurczę się w oczach. Chwilę po tym, jak byłam „wszystkim”. Staję się „nikim”…
Było jednak kilka (a może nawet kilkanaście lub kilkadziesiąt) momentów w moim życiu, gdy dawałam nie oczekując nagrody. Tak zupełnie zwyczajnie. Z potrzeby serca. Bezinteresownie. Zdarzało się to gdy asystowałam na warsztatach w więzieniach i w szkołach. Dziś coraz częściej osiągam ten stan gdy opiekuję się Jasiem lub pomagam Maćkowi. Kiedy nie przeliczam, czuję się spokojnie, dobrze i lekko. Choć nie frunę tak bardzo wysoko, równie boleśnie nie spadam. Gdy puszczam tę swoją „arytmetyczną kontrolę” w zupełnie cudowny, niezrozumiały sposób, dostaję (nieoczekiwanie) więcej niż daję…
Ostatnio dostaliśmy z Maćkiem, całą torbę masła sklarowanego: „Palce lizać”. Właścicielem firmy i pomysłodawcą owego „płynnego złota”, którego niezliczone zalety wychwala ajurweda, jest Przemek Filip – nasz przyjaciel, jeden z bohaterów „Swojsko”. Wykorzystujemy je teraz codziennie w naszej kuchni. Smakiem dorównuje temu, które pamiętam z Indii. Jego fanem stał się już nasz 8-miesięczny synek. Ostatnio na jego bazie (a konkretnie z dodatkiem wersji waniliowej), mój mąż przyrządził orkiszową halavę…

Jaś i halava

Orkiszowa (lub kukurydziana) halava
50 g masła lub oleju kokosowego (można użyć też masła sklarowanego)
70 g kaszki orkiszowej lub grysiku kukurydzianego (polenty)
200 ml mleka sojowego
100 ml wody
3 czubate łyżki nierafinowanego cukru (ja użyłem Dark Muscavado) lub ksylitolu
1 banan (najlepiej ekologiczny) pokrojony w plasterki
1 łyżka masła sklarowanego (użyłem waniliowego) do podania (dostępne m.in. tutaj)

Na roztopionym tłuszczu prażymy kaszkę około 7 minut. Cały czas mieszamy. Dodajemy płyn, banany w plasterkach i wybrany środek słodzący. Całość gotujemy na małym ogniu, aż halava zgęstnieje i zacznie odchodzić od ścianek garnka. Na końcu dodajemy masło sklarowane. Mieszamy i podajemy na ciepło.

9 komentarzy

  1. Jaki fajny Jasiek :-) Czy takiemu Malcowi można juz podawac mleczko sojowe? Pytam bo mam dziecko w podobnym wieku.

  2. Generalnie nie, ale daliśmy mu dosłownie łyżeczkę na spróbowanie ;) normalnie z masłem sklarowanym przygotowujemy mu np. kaszkę jaglaną lub ryż z jabłkiem…

  3. Ooo może wydacie książkę o żywieniu dzieci. Kupilismy Malej kaszke Sin znanego koncernu. Na trzecim miejscu w skladzie cukier… No i nie dam jej. Szukam nowych rozwiązań. Pozdrowienia dla Waszej trojki uroczej. P.S. jestem pod wrażeniem szczerosci i otwartości w Waszych postach. Praca nad sobą i uwaznosc w zyciu nie sa proste :-)

  4. Witam Was serdecznie, dzięki Waszym przepisom dużo zmieniło się w mojej kuchni.Dużo dowiedziałam się o produktach, dzięki Wam mam olej z lnianki do sosów, i młynek do kawy by mielić siemie lniane i moglabym wymieniać długo. Wyprobowałam dużo Waszych przepisów, wiele zagościło na stale w naszym menu np. pieczone warzywa posypane gomasio. Mam trzech synków (5lat, 4lata, 2lata) i staram się przemycać jak najwięcej zdrowych produktów. I jak tylko Karolina zaszła w ciążę to wypatruję Waszej książki z przepisami dla dzieci. Mam nadzieję, że się skusicie. A halavę wypróbuję na moich brzdącach. Pozdrawiam Was i małego Jasia:)

  5. Mam pytanie odnośnie przechowywania masła klarowanego. Kupiłam dzisiaj wersję w puszce. Czy Waszym zdaniem mogę je zostawić w oryginalnym opakowaniu, czy lepiej będzie przechowywać je w plastikowym pojemniku? Będę ogromnie wdzięczna za odpowiedź!

  6. Pewnie najlepiej w szklanym słoiku. Jeśli jest dobrej jakości to nie trzeba też przechowywać w lodówce. pięknego dnia :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 × dwa =