Bakłażan imama i trening beznamiętności ;)

Mam wrażenie, że za każdym razem gdy na rynku pojawia się nasza nowa książka, wracam do punktu wyjścia. Sprawdzam jak się sprzedaje, czy jest bestsellerem. Ciesze się gdy pnie się do góry. Gdy spada, spadam wraz z nią. Góra i dół, dół i góra. Choć z każdym kolejnym tytułem ta amplituda jest coraz mniejsza. Choć coraz więcej we mnie tej upragnionej beznamiętności. Choć coraz rzadziej wchodzę, porównuję i sprawdzam, wciąż to we mnie jest. Dlaczego? Dopiero dziś, po długiej rozmowie z Maćkiem na spacerze, poczułam prawdziwy powód. Wszechświat (Bóg lub natura – wybierzcie opcję, która Wam odpowiada) daje mi szansę, abym sama podjęła decyzję. Projektuje dla mnie najlepszy trening beznamiętności (nie mylić z obojętnością).  Za każdym razem, gdy chcę porównywać się, rywalizować i udowadniać sobie swoją wartość na zewnątrz, mogę powiedzieć stop. Zaobserwować swój mechanizm i nie ulegać mu. Nie uzależniać mojego samopoczucia od czegoś tak zmiennego i ulotnego jak wynik sprzedaży książki czy opinie innych osób. Okazuje się, że z każdym kolejnym razem, staje się to coraz prostsze. Na zakończenie cytat z najbliższej mojemu sercu książki: „Świętowanie ciszy”, a pod nim jeden z moich ulubionych przepisów z „Jem (to co) kocham i chudnę” – bakłażan imama.
(…) Szczęśliwość jest Twoją prawdziwą naturą. Kto jednak usiłuje rozkoszować się błogostanem, schodzi z poziomu czystego „jestem” do „jestem w stanie spokoju”, „jestem w błogostanie”. A za tym przychodzi „jestem w opłakanym stanie”.
Jestem to beznamiętność. Beznamiętność wszystko wita mile. Ześrodkowanie w sobie wyzwala energię, krzesi iskrę. Jednak rozkoszowanie się błogostanem prowadzi do bezwładu, otępienia. W stanie beznamiętności, błogość i tak jest obecna. Beznamiętność uwalnia Cię od poczucia braku. Namiętność to poczucie braku obfitości. Tam, gdzie panuje obfitość wszystkiego, pojawia się beznamiętność, a w stanie beznamiętności wszystko pojawia się w obfitości.

Bakłażan imama

1 duży bakłażan
2 łyżki oliwy z pierwszego tłoczenia
1 duża drobno poszatkowana cebula
1 drobno poszatkowany ząbek czosnku
1 płaska łyżeczka ostrej lub słodkiej papryki w proszku
250 ml passaty pomidorowej
1 łyżeczka wybranej substancji słodzącej (np. ksylitolu, syropu klonowego, nierafinowanego syropu z agawy)
1 łyżka soku z cytryny
100 g pokruszonego naturalnego tofu
nierafinowana sól do smaku

Przygotowujemy bakłażana: wzdłuż robimy 2 łukowate nacięcia, który stworzą kształt przypominający łódkę. Ze środka wydłubujemy łyżką miąższ, tak aby pozbyć się wszystkich pestek. Wnętrze posypujemy solą i odstawiamy. Na oliwie dusimy cebulę z poszatkowanym miąższem z bakłażana tak aby się zeszkliła. Dodajemy czosnek, paprykę i po chwili wlewamy passatę. Całość dusimy około 7 minut, pod koniec dodajemy substancję słodzącą, sok z cytryny, tofu i sól. Bakłażana dokładnie płuczemy pod bieżącą wodą i nadziewamy masą z tofu. Bakłażana przekładamy do woka lub głębokiej patelni. Wlewamy około 150 ml wody, łyżkę oliwy i przykrywamy pokrywką, Dusimy około 45 minut aż bakłażan będzie miękki, a woda odparuje. Może podać z ryżem (lub kaszą gryczaną) i prostą surówką z ogórka kiszonego oraz natki pietruszki.

4 komentarzy

  1. Oj, jak bardzo byłoby mi to potrzebne…od lat usiłuję przestać szukać potwierdzenia na zewnątrz, że jestem czegoś warta, że nie jestem nikim. Ale to trudne. No bo, jeśli od zawsze ojciec docenia cie tylko wtedy, jeśli czymś się wyróżnisz, a na codzień nie jesteś warta tego, żeby zajmować jego czas, to w dorosłości jest to zachowanie automatyczne. Nadal myślisz, że musisz zrobić coś wyjątkowego, żeby być 'tym kimś’. Prześladują myśli-Może jakbym była sławna to bardziej by mnie doeceniał? Może jakbym została lekarzem, to byłby w końcu dumny?, szkoda, że nie mam jakiegoś niesamowitego talentu, bo wtedy na pewno zwracałby na mnie uwage! ’ Ciężka ta dorosłość…:) A o książce, o któej piszesz, nie słyszałam. Zapisuję na liste!:)

  2. Ciężka, ale im dalej w las tym więcej satysfakcji, jeśli udaje się być bardziej świadomym <3 Dziękuję :)

  3. Nie próbowaliśmy, ale obawiam się, że może nie wyjść tak dobrze. Ten dusi się z dodatkiem tłuszczu… :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 × cztery =