Stres w szkole, a pudding dyniowy w piekarniku…

Przez wiele lat myślałem, że bycie ojcem, rodzicem polega na dostarczaniu dzieciom atrakcji. Wyjazdy, zabawki, gadżety, kino, pizza, działka etc. W „nudne”, tzw. dni powszednie tworzyłem plan ekscytującego weekendu lub zbliżających się wakacji. Efekt? Najczęstszym pytaniem zadawanym przez moje córki stało się: „Gdzie pojedziemy? A jak już tam będziemy to co będziemy robić? Czy będą tam jeszcze jakieś niespodzianki?”… Trudno im się dziwić. Sam je tego nauczyłem. Mało tego sam też nie wyobrażałem sobie spędzenia nawet zimowego weekendu w Warszawie. W piątek wieczorem wyjazd, niedziela w nocy powrót. Wszystko w biegu, w atmosferze ciągłego oczekiwania na to co się wydarzy. Na to jak będzie fajnie…

bańki

Karola, moja żona, uświadomiła mi, że taki styl życia ma na celu jedno: odwrócenie uwagi od tego co dzieje się tu i teraz. Zawsze jest jakieś kiedyś, później, jutro, gdy będzie lepiej, ciekawiej, fajniej etc. Zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo to wszystko pomagało mi wypierać niewygodne emocje takie jak lęk, smutek, żal czy zazdrość. Latami wydawało mi się, że praktycznie ich nie odczuwam. Na dodatek nie potrafiłem rozmawiać o nich z moimi córkami. Pokazywałem im, na swoim przykładzie, że nie warto zaprzątać sobie nimi głowy. Lepiej udawać, że w ogóle nie istnieją. W między czasie oczekiwać na „gwiazdkę z nieba”.
Dziś sporo się między mną, a dziewczynkami zmieniło. Na pytanie: „Gdzie jedziemy?”, odpowiadam: „W fajne miejsce.”. „A co będziemy tam robić?” – kontynuują. „Zobaczymy na miejscu” – mówię i śmieję się jednocześnie. Nadal podróżujemy, a dużo więcej rozmawiamy. Robimy plan, ale aż tak się do niego nie przywiązujemy. Karola (moja starsza córka), dotąd raczej zamknięta w sobie, ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, zaczęła mówić o tym co czuje. Opowiada jak minął jej tydzień lub dzień w szkole.

Kanka

W sobotę zostałem zaproszony na rozmowę w Dzień Dobry TVN. Temat: zatłoczone szkoły. Moim zdaniem oprócz rozwiązań logistycznych, które szczegółowo zostały omówione w programie, ważnym czynnikiem są właśnie emocje. Szkoła uczy wielu skomplikowanych i de facto mało przydatnych rzeczy. Całkowicie pomija niestety wiedzę o sobie samym. O tym co mnie stresuje i co pomaga mi rozładować ten stres? O tym czego się boję i jak mogę sobie z tymi lękami radzić? To właśnie stres jest jednym z największych wrogów uczenia się, koncentracji, kreacji. Później przeszkadza nam karierze zawodowej. Nim w polskich szkołach popularne staną się takie rozwiązania jak np. Quiet Time (15 minut ciszy między lekcjami, które pomagają się dzieciakom wyciszyć promowane w USA przez Fundację Davida Lyncha) lub NAP (program dla dzieci przeciwdziałający agresji Fundacji Art of Living), to my – rodzice, pomóżmy znaleźć naszym pociechom odpowiedzi na te pytania. W między czasie możemy im też coś ugotować. Dziś polecam słodki i korzenny pudding z dyni (jednego z ulubionych warzyw Kanki i Jagody).

Link do rozmowy w Dzień Dobry znajdziesz tutaj

Pudding dyniowy
250 g obranej i pokrojonej w drobną kostkę dyni Hokkaido
100 g masła lub oleju kokosowego
1/2 szklanki mleka roślinnego (np. sojowego)
1/4 łyżeczki kardamonu w proszku
1 łyżeczka cynamonu
szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
5 łyżek syropu buraczanego, ryżowego lub 3 łyżki syropu z agawy błękitnej (można też użyć cukru nierafinowanego Dark Muscavado, ale wówczas zwiększamy ilość mleka do 2/3 szklanki)
1/2 szklanki mąki ryżowej (najlepiej z brązowego ryżu)
szczypta nierafinowanej soli
nierafinowany cukier trzcinowy do posypania (opcjonalnie)
śmietana do podania (roślinna np. owsiana, sojowa lub z mleka krowiego; opcjonalnie)

Dynię, tłuszcz, mleko i przyprawy gotujemy na małym ogniu aż dynia będzie miękka (około 15 minut). Po ugotowaniu masę miksujemy na jednolity mus (najlepiej ręcznym blenderem). Dodajemy substancję słodzącą. Całość gotujemy na małym ogniu jeszcze około 5 minut, aż składniki się dobrze połączą, a masa trochę zgęstnieje. Studzimy, dodajemy mąkę ryżową, szczyptę soli i dokładnie mieszamy. Przekładamy do wysmarowanych tłuszczem foremek. Wierzch można posypać nierafinowanym cukrem trzcinowym, który w trakcie pieczenia skarmelizuje się tworząc chrupiącą warstwę. Pieczemy w temperaturze 200 st. z termoobiegiem około 30 minut. Jeśli chcemy skarmelizować cukier to pod koniec pieczenia zmieniamy ustawienie piekarnika na grillowanie od góry. Podajemy kiedy ostygnie. Bardzo dobrze smakuje ze śmietaną (roślinną lub z mleka krowiego).

 

4 komentarzy

  1. Już w najbliższy piątek moja córka rozpoczyna nowy rozdział życia( studia w Berlinie ). Nie okazuje jeszcze dużych emocji ale wiem, że jest to dla niej duża zmiana i stres. Ten pudding będzie moim prezentem w tym pierwszym, innym dniu jej życia:) Dziękuję i serdecznie Was pozdrawiam.

  2. Jesli nie posiadam malych foremek, mogę upiec ten puding w jednej, dużej formie? Z góry dziękuję za odpowiedź i serdecznie pozdrawiam:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 × trzy =