„Regionalna” zupa z dyni

Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej, więc wyruszyliśmy w naszą „swojską” podróż. Przystanek pierwszy – Bieszczady. Oboje liczyliśmy, że szybko uda nam się zebrać regionalne przepisy. Jesteśmy już tutaj drugi dzień i poza wcześniej odkrytymi fuczkami (plackami z kiszonej kapusty), wciąż nie poznaliśmy lokalnej kuchni. Z opowiadań wiemy, że w tych rejonach mieszkała mniejszość bojkowska i łemkowska. Choć trudnili się hodowlą bydła, w ich diecie od święta pojawiało się mięso. Jedli głównie dania z kapusty, ziemniaków, kasz, ziół i serów. Dziś niestety tamta kuchnia jest w dużym stopniu zapomniana. Dlaczego? W niektórych miejscach nawet do 80% stanowi ludność przesiedlona. Kolejny raz oczekiwania okazały się mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością. Pojawiło się zwątpienie. Od miesięcy planowaliśmy tę podróż. Byliśmy nastawieni (praktycznie przekonani), iż wszystko pójdzie zgodnie z planem… „Uwielbiam zapach skoszonej trawy. Denerwuje mnie , że lato tak szybko przemija. Nie mogę się nim cieszyć przez cały rok” – powiedział wczoraj Maciek w drodze na Bezmiechową (przepiękny ośrodek szybowcowy). „W tym tkwi całe piękno świata. W jego zmienności. Gdyby ten zapach był z Tobą cały czas, nie doceniałbyś go. Przywiązania i oczekiwania zabierają nam radość” – odpowiedziała Asia, moja koleżanka u której mieszkamy. Po tych słowach zrozumiałam. Uświadomiłam sobie, że problem tkwi nie w Bieszczadach, ale w moim przywiązaniu do efektu. Zwątpienie odeszło. Zaczęliśmy podchodzić do wszystkiego na luzie. Nagle zobaczyliśmy, że Lesko i jego okolice mają jednak sporo do zaoferowania. Dziś gotujemy z kołem gospodyń wiejskich, lokalną wegetarianką, która specjalizuje się w zielarstwie i umówiliśmy się na wywiad z pszczelarzem (produkuje również miody ziołowe, w tym pokrzywowy). Wczoraj wieczorem Maciek ugotował rewelacyjny krem z lokalnej dyni (ale z nielokalnej odmiany Hokkaido), z miejscowymi: kukurydzą i papryką, ale z nieregionalnym mlekiem kokosowym ;)

Krem z dyni i papryki
3 łyżki oleju (najlepiej kokosowego lub ryżowego)
łyżka curry (można dodać więcej, jeśli ktoś lubi intensywny, ostry smak)
łyżka słodkiej papryki w proszku
1/2 łyżeczki cynamonu
łyżeczka kurkumy
1/2 łyżeczki imbiru w proszku
2 czerwone papryki pokrojone w kostkę
kg obranej, pokrojonej w kostkę dyni (Maciek użył odmiany Hokkaido)
półtorej szklanki wody
skórka otarta z połowy cytryny
puszka dobrej jakości mleka kokosowego
sok z połowy cytryny
sól kamienna lub morska do smaku
dodatki:
ugotowana kukurydza
uprażone pestki dyni i słonecznika
drobno pokrojona czerwona papryka

Na rozgrzany olej wsypujemy przyprawy w proszku i dodajemy pokrojoną paprykę, dynię oraz wlewamy wodę. Dodajemy skórkę z cytryny. Całość dusimy pod pokrywką aż dynia zmięknie (około 15 – 20 minut). Wlewamy mleko kokosowe. Dusimy jeszcze 5 – 10 minut. Całość miksujemy ręcznym blenderem. Doprawiamy sokiem z cytryny i solą. Podajemy posypane obkrojoną, ugotowaną kukurydzą i/lub resztą dodatków.

4 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 × jeden =