„Godzina zero” i pieczona warzywa korzeniowe…

Przypomniała mi się niedawno pewna podróż samochodem, którą odbyliśmy 2 lata temu. W tym okresie mojemu mężowi często zdarzało się gubić drogę. Pojechał w przeciwnym kierunku do zamierzonego. Spieszyliśmy się na spotkanie. W pewnym momencie zorientował się. „Dlaczego nic nie powiedziałaś? Nie jesteś zła?” – zapytał. „Nie, bo wiem, że sam znajdziesz drogę. Po prostu wcześniej na to nie zwracałeś uwagi, ale masz to w sobie” – odpowiedziałam. Podobna sytuacja wydarzyła się później tylko może z raz, dwa razy. Okazało się, że Maciek ma też dobrą orientację w terenie. Zaczął sobie w tej materii ufać. Dlaczego? Bo dałam mu przestrzeń, wsparcie. Puściłam kontrolę. „Ściągnęłam spodnie” i „założyłam spódnicę”. Później on wielokrotnie wspierał mnie w mojej kobiecości.  Pod koniec ciąży lęki (dość konwencjonalne związane z porodem, niepewnością etc.) znów na moment wzięły górę.” Karola powinnaś odpuścić, odpocząć i zaufać. Pozwól być Maćkowi facetem. Nie podcinaj mu skrzydeł…” – powiedziała moja przyjaciółka kilka tygodni temu. Później dokładnie te same słowa powtórzyła pewna zaufana, zaprzyjaźniona terapeutka. W końcu dotarło, „oświeciło” mnie, zrozumiałam…
Zgodnie z zaleceniem – odpuściłam i zaufałam (choć wcale nie było lekko). Odszedł niepokój. Pojawił się spokój. Wszystko znów jest na swoim miejscu. Ja pod kołdrą, w oczekiwaniu na „godzinę zero”, dzielę się z Wami swoimi przemyśleniami. Maciek poza domem pracuje. Jak wróci pewnie coś ugotuje. Ostatnio zaskoczył mnie rozgrzewającą i poprawiającą trawienie sałatą z pieczonymi korzeniowymi warzywami i niepaloną kaszą jaglaną…

Sałatka z pieczonych warzyw korzeniowych z niepaloną kaszą gryczaną
1/2 szklanki kaszy gryczanej niepalonej
1/2 łyżeczki soli nierafinowanej
1/2 selera pokrojonego w słupki
2 marchewki pokrojone w słupki
1 pietruszka pokrojona w słupki
100 g topinambura pokrojonego na pół lub w ćwiartki (opcjonalnie; ekologiczny dostępny m.in. tutaj)
3 łyżki oliwy
nierafionowana sól do smaku
dressing:
3 łyżki octu owocowego lub balsamicznego
1 łyżeczka miodu
2 łyżeczki musztardy
3 łyżki oliwy
świeżo mielony pieprz do smaku
1/2 łyżeczki kminu rzymskiego uprażonego na suchej patelni i ugniecionego w moździerzu (opcjonalnie)
sok z połowy cytryny (opcjonalnie)
poszatkowany pęczek natki pietruszki

Kaszę gryczaną prażymy w garnku na sucho – około 5 minut, mieszając tak, aby się nie przypaliła. Zalewamy dwukrotną objętością wody (najlepiej wrzątku). Zagotowujemy i zmniejszamy gaz do minimum. Solimy i gotujemy pod przykryciem (w trakcie nie mieszamy), aż ziarenka będą miękkie, a cały płyn zostanie wchłonięty. W między czasie pokrojone warzywna korzeniowe polewamy oliwą i posypujemy solą. Pieczemy w piekarniku na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w temperaturze 200 st. z termoobiegiem. Po upieczeniu warzywa łączymy z kaszą, polewamy dressingiem i posypujemy natką pietruszki. Możemy opcjonalnie skropić sokiem z cytryny. Dressing: ocet, miód i musztardę mieszamy, aż się połączą. Wlewamy cienką stróżką oliwę i mieszamy, aż utworzy się emulsja.

4 komentarzy

  1. Ale rarytas! Cała mądrość właśnie w prostocie. I smak :) To świetna propozycja na dzisiejszy obiad. Karolino trzymam za Ciebie mocno kciuki. Tylko zaufaj sobie i dasz radę!

  2. zrobiłam, co prawda bez kminu i octu, za to z grubą musztardą i jestem pod wrażeniem. Do tego danie jest syte i to nawet bardzo. Polecam odchudzającym się. Normalnie zawsze mi mało obiadu, a tu po połowie porcji byłam i o dziwo jeszcze po 2 godzinach jestem pełna
    pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 × 3 =