„Para w kuchni” i … w życiu w Dzień Dobry TVN i księgarniach :)

(…) Zdaniem ajurwedy gotowanie na parze jest najlepszym sposobem obróbki termicznej. Dlaczego? Pozwala zachować najwięcej tzw. prany – ulotnej energii życiowej. Energia w jedzeniu, podobnie jak w życiu przejawia się w dwóch formach – męskiej i żeńskiej. Męska jest solarna, rozgrzewająca, dominująca i aktywna. Żeńska z kolei lunarna, zimna, bierna i lekka. W każdej potrawie i w nas samych te energie przeplatają się ze sobą. Uzupełniają się. Ogień dzięki króremu powstaje para w kuchni jest męski. Sama delikatna i ulotna para jest żeńska. Nieustanna interakcja między tym co kobiece i męskie przejawia się we wszystkich aspektach naszego istnienia. Ja i Maciek najbardziej świadomie obserwujemy ją w … kuchni. To gotując, wymyślając nowe przepisy, robiąc zdjęcia i stylizacje, często konfrontujemy się z trudnymi i latami wypieranymi emocjami. Kłócimy się i godzimy na zmianę. Bierzemy odpowiedzialność za swoje emocje. Uczymy się patrzenia na każdą sytuację z dystansem. Dostajemy najpiękniejszą (i najtrudniejszą) lekcję beznamiętności. „Para w kuchni” to nie tylko 60 przepisów na wegetariańskie (z wariantem wegańskim) i w większości bezglutenowe przekąski, dania główne, desery i pieczywo. To również nasze refleksje dotyczące relacji. Dzielimy się spostrzeżeniami na temat związku. Tymi wypracowanymi w trakcie wielogodzinnych rozmów oraz wynikającymi ze współpracy z zaprzyjaźnionymi terapeutami. Tym wszystkim co pomaga nam na co dzień lepiej funkcjonować, pokonywać przeszkody i rozwijać się. Słowem – pokazujemy nasz związek w kuchni i „od kuchni”. 

(…) Gdybyśmy wszyscy uznali, że ukochana istota – dziecko czy partner – nie do nas należy, rodzaj ludzki byłby bardziej wolny. I bardziej inteligentny (…) – pisała Oriana Fallaci w „Liście do nienarodzonego dziecka”. Relacja z Maćkiem jest pierwszą, w której oboje nie traktujemy siebie jak przedłużenia własnego ego. Pierwszą, w której nie chcemy posiąść i kontrolować swojego partnera. Pierwszą w której nie mylimy miłości z lękiem. Pierwszą dzięki której zrozumieliśmy, że szczęśliwy, partnerski związek można wybudować nie tylko na szacunku do drugiej osoby, lecz w pierwszej kolejności do samego siebie. Bo miłość to przede wszystkim wolność. I jak ktoś mądry kiedyś powiedział, patrzenie nie na siebie (nawzajem), lecz w tym samym kierunku (…) – piszemy w „Parze kuchni” (Wydawnictwo Zwierciadło). Dziękujemy za kolejną owocną współpracę Hani Stolińskiej z Instytutu Żywności i Żywienia oraz za wspaniałe zdjęcia Magdzie Rzymanek i Tomkowi Paczkowskiemu.   W trakcie sesji skorzystaliśmy z rustykalnych wnętrz Pracowni Manualnej w Józefowie. Zapraszamy do lektury :)

Kilka przepisów z instrukcją obsługi znajdziecie tutaj

2 komentarzy

  1. To już kolejna Wasza książka, którą z radością dodałam do swojej biblioteczki. Zaskakująca, odkrywcza i pełna ważnych treści o parze i o parach… Dziękuję! Wiele z niej wyniosłam i nie mogę się doczekać, żeby w pełni wkorzystać parownik, który do tej pory służył głównie do przygotowywania ziemniaków. Pozdrawiam ciepło!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

20 − piętnaście =