„Mielone” z okazji Dnia Bez Mięsa ;)

Nie jem mięsa od 15 roku życia. Kiedy zakomunikowałem rodzicom, że z mojej diety na stałe znikają kiełbasy, parówki i karkówki, mama postanowiła „umrzeć razem ze mną”. Również wyłączyła je ze swojej diety. W efekcie tego „umierania” udało jej się wyleczyć chorobę wrzodową. Po 30 latach przekomarzania się z nami, mój tato też przestał jeść mięso. Dziś jako „wegetarianin – neofita” dzień zaczyna od zielonych szejków i  miski sałaty. Karola, moja żona, nie je mięsa od prawie 10 lat. Moje córki (Karolka i Jagoda) nie jedzą go od urodzenia. Podobnie jak Jaś, nasz 4-letni synek. I choć dziś wszyscy nie wyobrażamy już sobie tradycyjnego mielonego na talerzu, im jestem starszy tym mniej staję się radykalny w swoich poglądach (nie uważam się już też za lepszego z powodu bycia „wege”). Z tym większą akceptacją patrzę na osoby, które  nie wyobrażają sobie życia bez mięsa. Tym bliżej mi do łączenia, a nie dzielenia. Do inspirowania, a nie osądzania. Do ewolucji, a nie rewolucji. Tym mocniej pragnę ludzi zachęcać (nie od razu) do eliminacji i wyrzeczeń, ale do ograniczenia jego ilości w diecie. Do metody małych kroków. Do bycia dla siebie dobrym. Do miłości, a nie do walki. Do odżywiania wolnego i intuicyjnego, a nie intelektualnego oraz emocjonalnego. Do kierowania się smakiem. Dlatego dziś z okazji Międzynarodowego Dnia bez Mięsa przepis na „mielone”, które smakują prawie jak mielone (w sumie to do końca już nie pamiętam ich smaku). Są przyrządzone z tofu, które pomaga obniżyć poziom złego cholesterolu, rozgrzewającej i wspierającej pracę naszych jelit pasty miso, warzyw korzeniowych oraz mąki z ciecierzycy. Można je usmażyć (wersja „na bogato; najlepiej na oleju ryżowym) lub upiec w piekarniku. My dziś nasze mielone jemy w towarzystwie ziemniaków i surówki z kapusty kiszonej. Zamykam oczy i czuję, że cofam się w czasie. Znów mam 10 lat i siadam przy dębowym stole mojej babci. Pięknego, wypełnionego miłością i akceptacją Dnia bez Mięsa Kochani :)

„Mielone” z surówką z kapusty kiszonej

„mielone”:
250 g startej na tarce o grubych oczkach włoszczyzny (pora kroimy w plasterki)
2 drobno poszatkowane szalotki
2 liście laurowe
4 – 5 utartych w moździerzu ziarenek ziela angielskiego
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
200 ml wody
220 g (1 opakowanie) dobrze rozkruszonego wędzonego tofu
1 łyżka majeranku
1/2 poszatkowanego pęczka koperku
1 – 2 łyżeczki czosnku w proszku
1 – 2 łyżki sosu sojowego dobrej jakości (najlepiej tamari; bez szkodliwych dodatków)
1 łyżka jasnej pasty miso
1/3 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
panierka:
bezglutenowa panierka z mąki ciecierzycy (przepis znajdziesz tutaj)
oliwa z pierwszego tłoczenia do skropienia kotletów (1 łyżeczka na kotlet)
surówka z kiszonej kapusty:
1/2 kg drobno poszatkowanej kapusty kiszonej (nie kwaszonej!)
1 łyżka ksylitolu
1/2 – 1 łyżeczki ostrej papryki w proszku
2 łyżki zimno tłoczonego oleju rzepakowego (ekologicznego)
sok z cytryny do smaku (my użyliśmy około 1/2 cytryny)

Przygotowujemy „mielone”. Włoszczyznę, szalotki, liście laurowe, ziele angielskie, pieprz ziołowy i wodę dusimy pod przykryciem, aż warzywa będą miękkie. Delikatnie przestudzone warzywa łączymy z pozostałymi składnikami kotletów. Zagniatamy masę ręcznie, tak aby składniki dobrze się połączyły. Z masy formujemy kotlety w kształcie kotletów mielonych. Panierujemy je z dwóch stron w bezglutenowej panierce. Skrapiamy oliwą. Wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200 st. z termoobiegiem. Pieczemy, aż będą przypieczone i chrupiące (około 20 minut). Podajemy z surówką i kaszą gryczaną. W między czasie przygotowujemy surówkę: wszystkie składniki mieszamy. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × 5 =