29.07.2005 - KOMSHRIK - EGIPT - TRADYCYJNY SLUB ARABSKI AHMED GAZELA BIEZE ZA ZONE REDHE PRZYGOTOWANIA TRWAJA 2 DNI DZIEN PRZED WESELEM W WIOSCE PANA MLODEGO ODBYWA SIE WIECZOR KAWALERSKI NA KTORY ZJEZDZA CALA RODZINA I PRZYJACIELE I WSZYSCY MIESZKANCY WIOSKI . NA WESELU PANNA MLODA SIEDZI NA SCENIE I POKLASKUJE WRAZ Z INNYMI KOBIETAMI PAN MLODY SZALEJE Z KOLEGAMI TRADYCJA KULTURA FOT . ANNA BEDYNSKA / AGENCJA GAZETA

Kobiety z Delty Nilu i mahshi

Dziś lekko zmodyfikowany przepis, który kilka tygodni temu podała nam Kasia Starosta. Specjalistka w dziedzinie pr i właścicielka eko – gospodarstwa na Południowym Synaju (więcej na temat Kasi w grudniowym numerze magazynu „Shape”). Z mahshi (egipskimi gołąbkami) spotykałam się wielokrotnie. Są dla Egipcjan tym czym dla nas na przykład pierogi. Każdy region kraju, miasto wioska, gospodyni domowa ma swój unikatowy sposób przyrządzania tego dania. Najlepiej zapisały mi się w pamięci te, które podano na weselu w Comshrik, małej wiosce usytuowanej w samym sercu Delty Nilu. Na ślub Ahmeda, mojego znajomego z bazy nurkowej, w której pracowałam, pojechałam z Anią Bedyńską – znaną fotoreporterką z Gazety Wyborczej. Już pierwszego dnia doznałyśmy sporego szoku kulturowego. Wszystkie zarówno męskie jak i damskie głowy w wiosce zwrócone były w naszą stronę. Nigdy nie spotkałam się z takim przejawem atencji. Onieśmielał mnie. Potem przytłaczał. Po kilku dniach byłam szczerze zmęczona. Pracowałyśmy nad reportażem ukazującym kulisy i kontekst społeczno – kulturowy tradycyjnego, egipskiego wesela. Najbardziej zaskoczył nas i jednocześnie zasmucił, sposób w jaki traktowano miejscowe kobiety. Wstawały wraz ze wschodem słońca. Przygotowywały herbatę i śniadanie dla modlących się mężczyzn. Jadły na podłodze. W większości były analfabetkami. W końcu okazało się, że wszystkie są … obrzezane. Narastały we mnie złość i sprzeciw. Jelita wypełniały się lękiem. W końcu się rozchorowałam. W dniu wesela, wycieńczona biegunką, ledwo trzymałam się na nogach. Z wszystkich egipsko – angielsko – migowych rozmów, które przeprowadziłam najlepiej zapamiętałam jedną – z siostrą pana młodego mieszkającą z rodziną we Wiedniu. Jej córki, jako jedyne dwie na uroczystości, nie były obrzezane. „Udało Ci się wyjechać. Gratuluję. Jakie macie plany z mężem?” – zaczęłam. „Odkładamy pieniądze. Oszczędzamy każdy grosz. Chcemy wrócić. Tak bardzo tęsknię za rodziną, Egiptem, za naszymi zwyczajami” – odpowiedziała. Zaniemówiłam. Miałam ochotę rzucić się na nią i wybić jej ten pomysł z głowy. „Wiem, że to dla Ciebie dziwne, ale zrozum – tylko tutaj czuję się szczęśliwa” – kontynuowała. Początkowo nawet nie chciałam zrozumieć… Kiedy zobaczyłam, że te miejscowe kobiety zawsze są uśmiechnięte. Gdy dotarło do mnie, że bardzo rzadko (w porównaniu ze mną) narzekają. Zaczęłam dostrzegać zupełnie nową perspektywę. Po 4 dniach spędzonych w Comshrik, wracałyśmy z Anią do Kairu. W mojej pamięci zapisały się dwa wnioski i jedno wspomnienie. Pierwszy: „Dziękuję Bogu za to, że urodziłam się w Polsce. Za to, że mogę się cieszyć taką swobodą i wolnością”. Drugi: podziw dla ilości pokory, wdzięczności i radości, które mimo trudnych warunków, przejawiały miejscowe kobiety. Mogłabym się od nich uczyć… Do dziś robię się również głodna, kiedy przypominam sobie o tamtym „nilowym” mahshi…

Uwaga: jedno ze zdjęć (pierwsza fotografia) zrobionych przez Anię w Comshrik zdobyło wyróżnienie na konkursie National Geographic…

mahshi

Mahshi
farsz:
4 łyżki oliwy z oliwek
ok. 200 g bardzo drobno posiekanych warzyw ( papryka, marchewka, pietruszka, cebula) i posiekana natka pietruszki lub kolendry
świeżo mielony pieprz do smaku
sól kamienna lub morska do smaku
ostra papryka w proszku do smaku
150 g kleistego, krótkoziarnistego ryżu (np. takiego jak do sushi)
warzywa takie jak: spiczasta papryka, cukinia, bakłażan, pomidor
3 ząbki czosnku
5 cytryn lub 10 limonek

Bakłażany możemy delikatnie posolić w środku i odstawić na kilka minut, aby pozbyć się solaniny, a następnie spłukać. Cukinie, jeżeli są za długie, przed wydrążeniem przecinamy na pół. Farsz: na oliwie z oliwek podduszamy cebulę, aż się zeszkli. Dodajemy pozostałe warzywa i przyprawy. Chwilę dusimy razem. Dodajemy ryż, całość mieszamy i wyrównujemy powierzchnię w naczyniu. Wlewamy szklankę wody i gotujemy do momentu aż ryż będzie prawie ugotowany (około 10 min.). Zostawiamy do wystygnięcia. Warzywa wydrążamy w środku i nadziewamy. Układamy ciasno w garnku. Na dno wlewamy trochę wody i wrzucamy obrany czosnek (opcjonalnie). Całość polewamy oliwą z oliwek lub masłem sklarowanym. Gotujemy na parze, aż ryż i warzywa będą miękkie. Podajemy na zimno lub ciepło skropione sokiem z cytryny.

Uwaga: mahshi przygotowuje się zarówno w formie gołąbków zawijanych w liście kapusty lub winogron jak i pod postacią nadziewanych warzyw…

gotowe mahshi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

cztery × trzy =