Florentynki, czyli słodka odsłona lutowej „Kuchni z Sensem” :)

Oboje z Maćkiem nie jesteśmy wielkimi fanami zbliżających się Walentynek… Przed poznaniem męża wydawało mi się, że miłość to „motyle w brzuchu”, stan ciągłego uskrzydlenia, brak apatyty… słowem lęki. „A co z poczuciem bezpieczeństwa i czułością?” – zapytała mnie kiedyś zaprzyjaźniona terapeutka. „Nuda!” – odpowiedziałam na tamtym etapie. Dziś wybieram „nudę”, błogość i spokój ;) Nie potrzebuję już wielkich niespodzianek i spektakularnych dowodów miłości. Kocham, wiem, że jestem i, że Maciek jest. Uwielbiam tak po prostu, bez żadnej okazji, coś dla niego upiec lub ugotować. Zaletą florentynek jest to, że można je po upieczeniu (i wystudzeniu) zapakować i podarować, tak zwyczajnie, nie czekając na 14 lutego, w prezencie…

ps. Florentynki to kolejny przepis z „Jedz i pracuj… nad własnym zdrowiem”, naszej najnowszej książki, której premiera już tuż tuż…

FLORENTYNKI

60 g migdałów
60 g orzechów włoskich
50 g suszonych, niesiarkowanych (ciemnych) moreli
50 g fig
50 niesiarkowanych rodzynek
1/2 łyżeczki skórki otartej z pomarańczy
1 łyżeczka świeżo startego imbiru
50 oleju kokosowego (może być rafinowany) lub masła sklarowanego
100 g melasy np. kukurydzianej, ryżowej, orkiszowej lub jęczmiennej
50 g gorzkiej czekolady (minimum 70%; opcjonalnie)

Migdały i orzechy siekamy lub mielemy w robocie kuchennym (tak aby widoczne były kawałki orzechów). Osobno siekamy suszone owoce lub dorzucamy do robota kuchennego i całość mielemy tak aby uzyskać masę przypominającą kruszonkę (z widocznymi kawałeczkami suszonych owoców). Do masy dodajemy skórkę i imbir. Osobno w garnku podgrzewamy melasę z tłuszczem. Mieszamy, aż składniki się połączą (około 1 – 2 minuty). Wsypujemy masę bakaliową. Całość dokładnie mieszamy. Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wykładamy porcje masy wielkości małej śliwki, zostawiając dość duże odstępy. Formujemy z nich cienkie placuszki (o grubości 1 – 2 mm). Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 170 st. i pieczemy około 7 minut. Uważamy aby nie przypalić florentynek (powinny być złote, ale nie brązowe). Wyciągamy blachę z piekarnika. Podczas pieczenia masa ma tendencję do rozpuszczanie się. Póki florentynki są ciepłe można je wyrównać używając np. pierścienia lub szklanki. Czekamy aż wystygną i delikatnie podważamy je, aby odkleić od papieru do pieczenia. W między czasie w kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę. Florentynki przed podaniem możemy posmarować warstwą czekolady.

 

10 komentarzy

  1. Melasa to i tak krok na przód w stosunku do tradycyjnego przepisu, w którym jest cukier. Opracowałem przepis z melasą, która jest całością pokarmową i zawiera dużo minerałów. Ksylitol się nie nadaje…

  2. Ewa, pojawił się w sprzedaży syrop z cukru trzcinowego, Diamant, kupiłam w PiP, a potem widziałam w Kauflandzie.

  3. Panie Maćku jakiej melasy Pan użył w filmie robiąc te pyszne florentynki ??? Będę wdzięczny za odpowiedz. Pozdrawiam

  4. Kukurydzianej, ale może być jakakolwiek inna, najlepiej jasna np. orkiszowa, jęczmienna, ryżowa :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

17 − 14 =