„Dieta raw food” – 20 – dniowy plan oczyszczania :)

Kochani dziś premiera „Diety Raw Food” – 20 – dniowego planu oczyszczania organizmu.
Praca nad tą książką była dla nas trochę jak wakacje. Po trudnym i obciążającym psychicznie temacie jakim była „Zdrowa tarczyca” przenieśliśmy się do kolorowego, magicznego świata warzyw, owoców, pestek i orzechów. Mogliśmy puścić wodze fantazji. Przestaliśmy się trzymać sztywnych ram i narzuconych odgórnie norm dietetycznych. Zasada była prosta – nie należy piec, gotować, smażyć, mrozić czy parować. Można suszyć, mielić, mieszać i delikatnie podgrzewać.  Praktycznie każdego dnia przecieraliśmy oczy. Nie ważne czy próbowaliśmy czegoś zupełnie nowego czy sięgaliśmy do starych, sprawdzonych przepisów, ale serwowaliśmy je nowej, surowej wersji, efekt nas zaskakiwał. Choć mieliśmy utrudniony dostęp do sezonowych, wiosenno – letnich warzyw i owoców. Choć w okresie jesienno – zimowym, gdy pracowaliśmy nad książką, brakowało nam ochoty na zimne, wychładzające witariańskie (nie poddane obróbce termicznej) dania. Choć obawialiśmy się, że nie wystarczy nam kreatywności, aby skomponować aż 20 dni w pełni zbilansowanego „raw food’owego” menu, udało się. Przez kolejne chłodne, ciemne, wilgotne grudniowe i styczniowe poranki nasza kuchnia zamieniała się w surowe laboratorium. Na ponad 2 miesiące przestaliśmy praktycznie używać kuchenki i piekarnika. W domu rozchodziły się wypełnione oczekiwaniem odgłosy robota kuchennego i ręcznego blendera. Delikatny, wielogodzinny szum piekarnika przypominał o suszących się w nim ciasteczkach, chlebach i krakersach. W słoikach kiełkowały ziarenka cieciorki, żyta i orkiszu. Ich kwaskowaty zapach informował nas o gotowości do użycia. Następnie z tych małych, napęczniałych kuleczek powstawały hummusy, sosy curry i po brzegi wypełnione wartościami odżywczymi sałatki. Dotychczas niedoceniane, z pozoru zwyczajne i szare pestki słonecznika tworzyły fascynujące spody do pizzy i bruschetty. Uśmiech na twarzach dzieciaków, które próbowały jabłkowo – cynamonowych ciasteczek z miodowym lukrem, utwierdzał nas w przekonaniu, że okres eliminacji toksyn jest nie tylko potrzebny. Może być też po brzegi wypełniony smakiem i przyjemny. Mamy nadzieję, że atmosfera zabawy i przygody, która towarzyszyła nam w przygotowaniu tej książki, nawet w małym stopniu udzieli wam się w trakcie detoksu. Osłodzi nawet te najtrudniejsze momenty. W przejściu ich niezwykle pomocne mogą się również okazać opisane poniżej techniki oddechowe i medytacja.
Teraz ważne pytanie: Czy jest to detoks dla każdego i na każdą porę roku? Jak pisała Emilia Lorenc, współpracujący z nami doradca żywieniowy, biolog molekularny i diagnosta laboratoryjny: (…) Żyjemy w strefie z czterema porami roku. To one warunkują nasze życie i żywienie. Najlepszym momentem na surowe jedzenie jest sezon letni, gdy za oknem jest ciepło i słonecznie, a stragany, aż uginają się od świeżych, dojrzewających w naturalny sposób warzyw oraz owoców. Niestety nie jest to również dieta dla każdego. Dlaczego? Osoby ze słabym trawieniem, wyziębione i takie, które medycyna chińska nazywa niedoborowymi (zazwyczaj również szczupłe) będą źle tolerować jedzenie praktycznie nie poddane obróbce termicznej. Kiedy decydujemy się na taką nawet krótkoterminową kurację warto sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań m.in. jak toleruję surowe produkty? Jak w danym momencie przedstawia się energetyka mojego ciała? etc.
Nigdy bym nie powiedziałabym, że jest to długoterminowy model żywienia. Chyba że w tropikach, ale również nie dla wszystkich! Jeszcze raz podkreślam, że moim zdaniem jest to jeden z doskonałych sposobów na oczyszczanie i jednocześnie dostarczeniu organizmowi bomby witaminowej i mineralnej oraz całej gamy antyoksydantów. Skoro zastrzyk to tylko na krótki okres i tylko ciepłą wiosną, wczesną jesienią lub upalnym latem! (…)
Poniżej przepis na cudowną, lekką i prostą (ale czasochłonną, bo spód suszy się kilka godzin w piekarniku) pizzę na surowym spodzie i bruschetty…

Spód do pizzy i bruschetty

150 g pestek słonecznika
100 g czerwonej papryki pokrojonej w kostkę
100 g świeżo mielonego złotego siemienia lnianego
listki z 1 doniczki bazylii
1/2 łyżeczki nierafinowanej soli
oliwa z pierwszego tłoczenia

Pestki słonecznika mielimy na mąkę (najlepiej w robocie kuchennym z metalowym ostrzem lub w przystawce do ręcznego blendera z metalowym ostrzem). Dodajemy paprykę i całość mielimy na jednolitą masę. Dodajemy wodę, świeżo mielone siemię lniane, bazylię i sól. Całość mielimy jeszcze chwilę aby wszystkie składniki się dobrze się połączyły. Arkusz papieru do pieczenia kładziemy na blacie kuchennym i skrapiamy go oliwą. Ciasto dzielimy na 2 części. Z jednej formujemy kulkę, którą przekładamy na papier. Skrapiamy ją ponownie oliwą i formujemy spód do pizzy o grubości około 2 – 3 mm. Z pozostałej części masy formujemy 2 – 3 mm placuszki, które kształtem przypominają małe kromki chleba lub bagietki. Spód do pizzy i „bruschetty” suszymy około 6 – 7 godzin w temperaturze 50 st. w piekarniku. Do suszenia można też użyć specjalnego dehydratora. Wówczas temperatura suszenia może wynosić 40 – 45 st. C. Ostatnią godzinę możemy też przewrócić krakersy na drugą stronę, co przyśpieszy cały proces.
Uwaga: Masę najlepiej jest przygotować wieczorem i wstawić do piekarnika na noc. Rano spód do pizzy i „bruschetty” będą gotowe!

Pizza

spód do pizzy
sos do pizzy:
150 g obranych ze skórki i bardzo drobno poszatkowanych dojrzałych pomidorów
1 bardzo drobno poszatkowany ząbek czosnku
2 łyżki oliwy z pierwszego tłoczenia
1 łyżeczka suszonego oregano
2 łyżeczki świeżego tymianku lub 1 łyżeczka suszonego
dodatki:
pieczarka pokrojona w bardzo cienkie plasterki
cukinia pokrojona w bardzo cienkie plasterki
czarne, dobrej jakości oliwki (bez szkodliwych dodatków)
listki rukoli

Na spodzie do pizzy układamy sos pomidorowy, a na nim wybrane dodatki. Pizzę kroimy na mniejsze kawałki.

„Bruschetta”

chlebki do „bruschetty”
pomidory z bazylią:
150 – 200 g dojrzałych obranych ze skórki pomidorów pokrojonych w większą kostkę
garść poszatkowanych listków bazylii
1 bardzo drobno poszatkowany ząbek czosnku
1 łyżka oliwy z pierwszego tłoczenia

Na chlebki do „bruschetty” nakładamy pomidory z bazylią. „Bruschetty” zjadamy w towarzystwie prostej sałatki. Przygotowujemy pomidory z bazylią: wszystkie składniki mieszamy.

 

2 komentarzy

  1. Mam pytanie jak wygląda takie suszenie w piekarniku pod względem kosztów zużycia energii? Bo brzmi to pysznie, ale obawiam się kosmicznego pożarcia prądu…

  2. Nie zauważyliśmy specjalnej różnicy w opłatach… Piekarnik nastawiony jest na minimalną temperaturę :) pięknego dnia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jedenaście + piętnaście =