To już drugie urodziny z rzędu, które spędzałam na słonecznym Synaju. W zeszłym roku w nieco innym „zestawieniu” – z tatą i Maćkiem, na dodatek głównie pod wodą. W tym roku obudził mnie zapach kawy z kardamonem o 7 rano i głos 3-letniego Julka: „Ciocia Kalolyna ma dziś urodziny”. Po czym zabrzmiało huczne „Sto lat” i rozpoczęliśmy uroczyste śniadanie – niespodziankę – zaplanowane i przygotowane przez naszych przyjaciół. Mój mąż również przyrządził dla mnie prezent – surowe ciasto z musem z mango i nasionami chia. Po te ostatnie musiał pędzić przez całe Dahab na rozwalonym rowerze… A efekt? Zobaczcie sami. …

Czytaj więcej

Dzień po detoksie (relacja wkrótce na blogu) i pożegnaniu jego uczestników, wybraliśmy się na spacer z Jasiem dahabską promenadą. Po kilku godzinach marszu w słońcu, moim oczom ukazał się szyld: „Amanda – healthy food”. „Zobacz jaka marketingowa ściema” – powiedziałam do Maćka. Jankowi nudziło się już siedzenie w wózku, więc postanowiliśmy sprawdzić co „poeta miał na myśli”. Weszliśmy do środka. Wszystkie stoliki były jednak zajęte. „You can sit here” – powiedziała śliczna Rosjanka siedząca z rocznym, opalonym biegającym na golasa blondynkiem. Skorzystaliśmy z jej zaproszenia. Już po kilku minutach rozmowy zobaczyłam, że jest ona totalnym zaprzeczeniem wszystkiego co w Polsce …

Czytaj więcej

Kto powiedział, że świąteczne wypieki muszą być ciężkie i niezdrowe? Gryczany mazurek z czekoladowym ganache opartym na melasie buraczanej i kakao udowadnia, że nie muszą. Na dodatek to jedna z najlepszych czekoladowych mas, jakich próbowaliśmy… Dziś przepis, a jutro „instrukcja obsługi” na www.wyborcza.pl. Wesołych Świąt :) Link do filmiku znajdziesz tutaj… Uwaga: melasa buraczana to produkt uboczny powstający podczas wytwarzania cukru z buraków cukrowych. W przeciwieństwie do rafinowanego, białego cukru jest bogata w witaminy (z grupy B) i minerały takie jak m.in. wapń, magnez i żelazo. Dzięki zawartości tego ostatniego dobrze sprawdza się w leczeniu anemii. Jest też zalecana dla kobiet …

Czytaj więcej

Gotowanie, bieganie, sprzątanie, pielenie ogródka, pływanie, a nawet kochanie się… – mogłabym jeszcze długo wymieniać. Jaki może być wspólny mianownik wszystkich tych czynności? Sprowadzają umysł do chwili obecnej. Pomagają się wyciszyć, uspokoić, spojrzeć na daną sytuację z dystansu. W moim słowniku nazywam je „medytacją”. Wielu z nas ta ostatnia kojarzy się z siedzeniem w lotosie, w samadhi, najlepiej pod drzewem, w opcji idealnej w Himalajach. Medytacja (relaksacja lub modlitwa – niech każdy używa najbardziej odpowiadającej mu terminologii) to nic innego jak bycie tu i teraz, uważność, równowaga – słowem stan w którym łączymy się z własnym wnętrzem. Nie wypieramy, nie …

Czytaj więcej

Dziś przed sklepem ze zdrową żywnością w dużym centrum handlowym rozegrała się na naszych oczach scena rodem z filmów Barei. 10 minut przed otwarciem przed wejściem gromadzi się grupka emerytów. W pierwszym rzędzie stoją narzekając (że sklep jeszcze nieczynny) starszy pan i pani. Drzwi otwierają się i nagle owi leciwi państwo zaczynają biec. Ona rozkłada łokcie, on na zakręcie łapie się półki, żeby nie wpaść w poślizg. Dobiegają do działu mięsnego i dosłownie rzucają się na zawartość lodówki. Dodam, że sklep jest całkowicie pusty, a półki aż uginają się pod naporem towarów… W pierwszym momencie spojrzałam na Maćka z niedowierzaniem. …

Czytaj więcej