Rok temu w wakacje ukazał się w Wysokich Obcasach tekst Karoli (link tutaj) o matce alkoholiczce i jej córce. Dwie bohaterki opowiadają tę samą, a jednak bardzo różną historię. W całym reportażu moją uwagę najbardziej przykuło poczucie winy matki. Powodowana nim rozpieszcza swoją córkę. Pozwala jej praktycznie na wszystko. Dziewczyna jako nastolatka zaczyna pić i brać narkotyki. Matka staje przed dramatycznym wyborem: stanowcza miłość (trudna, może ocalić córkę) lub uległość (prostsza, lecz może kosztować życie jej dziecka). W porę, dzięki pomocy zaufanej psychoterapeutki, uświadamia sobie, że uleganie jest niczym innym jak tylko obroną przed poczuciem winy…

Czytaj więcej

Wróciliśmy do Warszawy. 2 tygodnie, prawie 1500 przejechanych kilometrów, zmieniające się krajobrazy za oknem, nowi ludzie… 14 dni bez wiadomości, stałego dostępu do Internetu, często bez zasięgu i bez… wagi. Odzyskałam apetyt. Mało tego, jem więcej niż przed zajściem w ciążę. W Swystowym Sadzie kuchnia Grażyny była tak smaczna, że nie zastanawiałam się nad wielkością porcji. Nie byłam w stanie się powstrzymać. Choć na co dzień nie jadam pszenicy, talerza glutenowych, domowych pierogów ruskich nie mogłam sobie odmówić. W głowie włączał mi się kalkulator…

Czytaj więcej

Kolejnym punktem na naszej kulinarnej mapie jest Podlasie. Dla mnie to jeden z najbardziej magicznych terenów Polski. Pierwszy raz przyjechałam do Czeremchy 3 lata temu. Gotowałam na kursie medytacji i technik oddechowych przygotowywanym przez Dorotę i Roberta. Mieszkałam w ich ekologicznym, drewnianym domu w samym środku Puszczy Białowieskiej. Pamiętam pierwsze śniadanie…

Czytaj więcej

Dotarliśmy do korzeni. W Ropkach, w sercu ziemi łemkowskiej, znajduje się gospodarstwo agroturystyczne Swystowy Sad (link tutaj). Prowadzi go wraz z mężem Grażyna, która całe dzieciństwo spędziła w Beskidzie Niskim. Dzięki ich sercu włożonemu w to miejsce w końcu zrozumiałem jak ważne w życiu każdego człowieka są korzenie. Zawsze byłem kosmopolitycznym typem. Nie przywiązywałem specjalnej uwagi do tradycji czy mojego pochodzenia. Przekładało się to również na moje gotowania…

Czytaj więcej

Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej, więc wyruszyliśmy w naszą „swojską” podróż. Przystanek pierwszy – Bieszczady. Oboje liczyliśmy, że szybko uda nam się zebrać regionalne przepisy. Jesteśmy już tutaj drugi dzień i poza wcześniej odkrytymi fuczkami (plackami z kiszonej kapusty), wciąż nie poznaliśmy lokalnej kuchni. Z opowiadań wiemy, że w tych rejonach mieszkała mniejszość bojkowska i łemkowska…

Czytaj więcej