„(…)Wierzymy, że jesteśmy wszystkim tym, co umierając, tak bardzo boimy się stracić. Tożsamość – dziennikarz, adwokat, dyrektor banku – utożsamiałeś się z tym i myśl, że wszystko to zniknie, nie będziesz już wielkim dziennikarzem, świetnym dyrektorem banku, że śmierć Ci to wszystko odbierze. To Cię po prostu oburza.
Masz rower, samochód, piękny obraz, który kupiłeś za oszczędności całego życia, pole, domek nad morzem. To wszystko jest Twoje! A teraz umrzesz i wszystko stracisz! Powodem dla którego tak bardzo boimy się śmierci, jest konieczność rezygnacji z posiadania. Z marzeń. Z tożsamości (…)”

Czytaj więcej

Podróże po Polsce, zbieranie materiału do „Swojsko”, zgrywanie wywiadów, wspólne pisanie, autoryzowanie, pomaganie Maćkowi w kuchni, wymyślaniu przepisów i robieniu zdjęć… Słowem ani się obejrzałam, a już zaczyna się piąty miesiąc ciąży. Drugi trymestr, dzidzia rośnie, a mój organizm po półtoramiesięcznej sesji zwracanie, woła: „żelaza!”…

Czytaj więcej

Dziś przepis ze „Swojsko” i jednocześnie inspiracja z My New Roots. Ostatnio duża batalia nienawiści rozegrała się na pewnym znanym i lubianym blogu wegetariańskim. Powód? Inspiracja. Autorka czerpie przepisy z zagranicznych blogów. Czy jest w tym coś złego? Jeżeli podaje się źródło, uważam, że absolutnie nie. Gotowanie jest dla mnie sztuką. Wymaga wyczucia smaku, faktury, kreatywności. Czym byłaby sztuka współczesna, gdyby artystom odmawiano prawa do inspiracji i szeroko rozumianej aluzji (często polemicznej)? Jak wyglądałaby literatura, gdyby współcześni autorzy nie nawiązywali do zdobyczy minionych epok? Jakie znaczenie ma w końcu mój talent jeżeli zatrzymuję go tylko dla siebie? Nie dzielę się …

Czytaj więcej

Przez ostatnich kilka tygodni nasze życie kręci się wokół „Swojsko”, nowej książki. Gotujemy, piszemy i zjadamy (oraz rozdajemy) rzeczy, które ugotujemy. Mam trochę przesyt polskich (lub inspirowanych Polską) smaków. Przyznam szczerze, że z małym entuzjazmem podeszłam do pomysłu zjedzenia na obiad szaszłyków z tofu. Z niepewnością patrzyłam na Maćka przygotowującego marynatę… Wszystko zmieniło się kiedy w domu zaczął się rozchodzić zapach karmelizowanych warzyw i przypiekającego się tofu. Na moment przeniosłam się do rodzinnego ogródka. Tata rozpala grilla i kładzie na nim kolorowe szaszłyki (zawsze bardziej kręciły mnie pieczone warzywa niż mięso). Kiedy mój mąż przygotowywał puree pietruszkowe (sos do wspomnianych …

Czytaj więcej

Wczorajszy dzień w kuchni był kompletną porażką. Od rana pracowaliśmy nad nową książką. Karola spisywała wywiady, ja zabrałem się za gotowanie. Już na wstępie byłem zmęczony i niezadowolony. Ewidentnie potrzebowałem jednego dnia lub chociaż kilku kilku godzin przerwy w kucharzeniu. Zagryzłem jednak zęby i przystąpiłem do pracy. Błąd (a właściwie piękna lekcja ;)! Katastrofa goniła więc katastrofę. Im bardziej starałem się ugotować coś smacznego, wspinałem się na wyżyny kreatywności, tym gorszy okazywał się efekt…

Czytaj więcej