Jaki pisałem w listopadowym numerze „Sensu”: „Jestem sezonowy i cykliczny. Mój organizm dużo wcześniej niż umysł wyczuwa zmieniające się pory roku. Trochę jak góral, który obserwując przyrodę, potrafi przepowiedzieć pogodę. Skąd wiem, że kończy się lato, a temperatura wieczorem i nad ranem w szybkim tempie zacznie zbliżać się do zera? Przestaję mieć ochotę na wszystko co wychładzające. Z mojego menu znika więc praktycznie nabiał, mięta czy zielona herbata. Zmniejszam ilość surowego na rzecz tego pieczonego, duszonego, smażonego czy gotowanego. Zaczynam jeść rozgrzewające produkty i przyprawy. Przygotowuję różne korzenne mieszanki. Wspomnienie o ciepłych, słonecznych i egzotycznych miejscach, z których pochodzą, dodatkowo …

Czytaj więcej

– Mam zamknąć oczy i przywołać smak Vrinda Kund? To dal. Zupa, a właściwie gęsty sos z roślin strączkowych i przypraw. Tradycyjnie je się go rękami, z ryżem, bez dotykania ust. W Indiach, w pustelni w której mieszkałem, nauczyłem się robić najwspanialszy dal z mnóstwem świeżej kozieradki i… oddania. Teraz będę serwował go moim gościom w górach – zaczyna Piotr Henschke znany kucharz wegetariański. Opowieścią Piotra o dalu rozpoczyna się rozdział o roślinach strączkowych w „Swojsko”. W książce znajdziecie też przepis na jego dal z grochu. Kiedy byłem w Indiach wrażenie robiły na mnie również te przygotowywane z kilku rodzajów roślin …

Czytaj więcej

Dziś lekko zmodyfikowany przepis, który kilka tygodni temu podała nam Kasia Starosta. Specjalistka w dziedzinie pr i właścicielka eko – gospodarstwa na Południowym Synaju (więcej na temat Kasi w grudniowym numerze magazynu „Shape”). Z mahshi (egipskimi gołąbkami) spotykałam się wielokrotnie. Są dla Egipcjan tym czym dla nas na przykład pierogi. Każdy region kraju, miasto wioska, gospodyni domowa ma swój unikatowy sposób przyrządzania tego dania. Najlepiej zapisały mi się w pamięci te, które podano na weselu w Comshrik, małej wiosce usytuowanej w samym sercu Delty Nilu. Na ślub Ahmeda, mojego znajomego z bazy nurkowej, w której pracowałam, pojechałam z Anią Bedyńską …

Czytaj więcej

2 lata temu uległem modzie na afirmacje. Choć coraz więcej pracowałem, zarabiałem coraz mniej pieniędzy. Zacząłem więc kreować pozytywną rzeczywistość. „Ja Maciej zasługuję na wszystko co najlepsze” albo „W moim życiu panuje obfitość” – powtarzałem jadąc samochodem, pod prysznicem lub tuż przed zaśnięciem. Do lodówki przyczepiałem kartki z pozytywnymi hasłami. Trochę jak w PRLu… Czym więcej afirmowałem, tym gorszą miałem sytuację finansową. Zauważyłem nawet pewną prawidłowość. Zawartość mojego portfela malała wprost proporcjonalnie do ilości tej całej sztucznej „pozytywności” i „wspaniałości”. Zacząłem się zastanawiać co jest ze mną nie tak? Uświadomiłem sobie, że od dziecka na pytanie: „Co słychać?”, zawsze odpowiadałem: …

Czytaj więcej

Od kilku dni nanosimy ostatnie poprawki do „Swojsko”. Praktycznie całymi dniami (z przerwami na posiłki) siedzimy przed komputerem. W chwilach przemęczenia materiału Karola zagląda na Facebook’a. Ostatnio znalazła filmik pokazujący nowy rekord w nurkowaniu głębinowym ustanowiony przez Ahmeda Gabra, Egipcjanina. W ciągu kilkunastu minut udało mu się osiągnąć głębokość 332 m…

Czytaj więcej