Słowianie i różane praliny w Dahab

Dzień po detoksie (relacja wkrótce na blogu) i pożegnaniu jego uczestników, wybraliśmy się na spacer z Jasiem dahabską promenadą. Po kilku godzinach marszu w słońcu, moim oczom ukazał się szyld: „Amanda – healthy food”. „Zobacz jaka marketingowa ściema” – powiedziałam do Maćka. Jankowi nudziło się już siedzenie w wózku, więc postanowiliśmy sprawdzić co „poeta miał na myśli”. Weszliśmy do środka. Wszystkie stoliki były jednak zajęte. „You can sit here” – powiedziała śliczna Rosjanka siedząca z rocznym, opalonym biegającym na golasa blondynkiem. Skorzystaliśmy z jej zaproszenia. Już po kilku minutach rozmowy zobaczyłam, że jest ona totalnym zaprzeczeniem wszystkiego co w Polsce ostatnio mówi się o naszych wschodnich sąsiadach. Wegetarianka (w Dahab praktycznie na diecie surowej), ćwicząca jogę, techniki oddechowe i karmiąca swojego synka puddingiem z surowej kaszy gryczanej, guavy i bananów. Otwarta, serdeczna, pokojowo nastawiona i inteligentna. Na dodatek abstynentka! Do złudzenia przypominająca większość Rosjan, których na co dzień spotykam w Dahab czy tych poznanych w asramie w Indiach. Piękni, szczupli, z reguły ustawieni finansowo i wyciszeni… Stanowią niezły kontrast z zazwyczaj głośnymi, pijanymi Polakami, którzy masowo wyjeżdżają na zorganizowane wyjazdy do Egiptu. Okazało się, że również bardzo pozytywnie nastawiona do naszych rodaków… Spędziliśmy z nią prawie dwie godziny. Podczas rozmowy doszliśmy do wniosku, że mamy ze sobą mnóstwo wspólnego (My – Słowianie – Polacy i Rosjanie). Miło byłoby o tym pamiętać. W końcu zdecydowanie przyjemniej jest łączyć, a nie … dzielić. W pewnym momencie spojrzeliśmy do menu. W owej egipsko – rosyjskiej (głównym menadżerem jest Rosjanka) restauracji serwuje się również surowe praliny – aż 5 rodzajów! Smak czekoladowych kulek z orzechów, daktyli i kakao, zainspirował nas do porannych eksperymentów. Z nerkowców, migdałów, lekko słonych pistacji, miodu i wody różanej (w końcu jesteśmy w kraju arabskim) przygotowaliśmy własną wersję pralin. Efekt? … Przekonajcie się sami ;)

mali Rosjanie

Różane praliny
150 g migdałów
100 g nerkowców
2 – 3 łyżki płynnego miodu
100 g pistacji (mogą być solone)
2 łyżeczki wody różanej (opcjonalnie)

Migdały i nerkowce mielemy np. w młynku do kawy lub w małym robocie kuchennym. Dodajemy miód i wodę różaną. Dokładnie mieszamy. Z powstałej masy formujemy praliny. Obtaczamy je w zmielonych pistacjach. Lekko słony smak pistacji doskonale kontrastuje ze słodyczą miodu. Przed podaniem możemy na godzinę włożyć do lodówki, aby się schłodziły.

2 komentarzy

  1. Często odwiedzam męża, który pracuje w Szwajcarii. W tym kraju Rosjanie są postrzegani bardzo pozytywnie. Są to głównie bardzo bogaci ludzie i bardzo europejscy. Raczej wzbudzają powszechne zaciekawienie i akceptację, inaczej niż ma to miejsce w Polsce. Dla mnie ten stosunek do Rosjan był zupełnym zaskoczeniem i wpłynął na moją głębszą sympatię do nich. Nie powinniśmy ulegać stereotypom a zawsze mieć własne zdanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 × 2 =